wychodzę na spacer..
idę przez puste miasto w uszach mam słuchawki ... leci muzyka której wcale nie słucham.
latarnie rażą mnie w oczy, czuję że marznę ale idę dalej.
błądzę ciemnymi uliczkami...znajduję się w miejscu gdzie kiedyś byliśmy tam razem.
jezioro już przykrył lód.
księżyc daje blask na mnie, siadam na ziemie. mimo tego że zmarzłam cholernie
mam ochotę rzucić się na zamarźnięte jezioro, skakać do tej pory aż lód pęknie
a ja przepadnę w lodowatej wodzie.
mam ochotę zniknąć jak najszybciej , żeby już mnie nikt tu nie odnalazł.
przecież to tak daleko od ludzi.
wiedziałbyś gdyby ktoś o mnie pytał, wiedziałbys gdzie moge sie znajdować?
nadal tu siedzę, bujam się w rytm muzyki
snieg pada coraz mocniej.
patrzę na księżyc, w tym świetle płatki sniegu wydają się takie magiczne
schodzę wzrokiem w dół.. przyglądam się miejscu gdzie staliśmy tam razem, patrząc na zachodzące słońce które odbijało się w jeziorze
czuję Twój zapach , wyobrażam sobie Ciebie..
marzę o Tobie, że siedzisz tu ze mną.
łzy spadają po zmarźniętych policzkach...wypuszczam powietrze, bawię się białą parą oddechu.
podnoszę się , idę w strone jeziora.
gładzę zmarźniętą dłonią , tafle lodu ... jest taki cienki
wystarczy jeden krok.. wystarczy jeden krok by zniknąć.
pytanie tylko = czy warto?.
WESOŁCH ŚWIĄT