No tak. Skończył się rok 2008. Początek roku 2009, okres podsumowań teoretycznie minął, czas zająć się tym co będzie.
Ale wypadałoby jeszcze coś tutaj podsumować.
No więc to był naprawdę bardzo ciekawy rok. Skończyłem 18 lat, wszedłem w 'świat dorosłych', mam dowód osobisty i ogólnie niektórzy mówią do mnie "proszę pana". Również w tym roku byłem na największej do tej pory wycieczce mojego życia - Czechy-Austria-Włochy-Grecja i wyniosłem z niej naprawdę niesamowite wrażenia i wspomnienia. Poznałem wiele ciekawych osób, udałem się do fryzjera ( :P ), zacząłem zażywać coraz bardziej odpowiedzialnego życia. Były oczywiście różnego rodzaju krachy, ale chyba nie na taką skalę jak w poprzednich latach, więc chyba nie mogę narzekać. Kilka razy podchodziłem do rzucenia palenia, nie udało się, więc obiecałem sobie że od 1 stycznia no i jak narazie nie palę już 2 dni, proszę o trzymanie kciuków :P
W tym roku było naprawdę wiele zapierających dech w piersiach momentów. Zobaczyłem świat ;), przejrzałem na oczy (szkoda, że dopiero pod koniec roku :D ), zacząłem doceniać życie jak nigdy dotąd, rozkoszować się nim. Wiem na kogo mogę liczyć, na kogo niestety nie. No i oczywiście zacząłem brać życie mniej poważnie.
Wielu z was pewnie powie, że w moim przypadku to już niemożliwe, ale zszedłem jeszcze jeden poziom niżej jeśli chodzi o traktowanie życia na poważnie :P
I to naprawdę pomaga.
Jeśli miałbym ułożyć soundtrack do mojego życia, rok 2008 wypełniłbym samymi piosenkami U2. Tak, poznałem ten zespół bliżej, Bono stał się moim ulubionym wokalistą, a 'Hold Me, Thrill Me, Kiss Me, Kill Me' to już ewidentnie mój hymn.
Fotka jest nieco starsza, niestety nie mam żadnych nowych. No ale w każdym bądź razie pochodzi z 2008 roku, więc wszystko gra.
Co mogę napisać na koniec? Życzę Wam i sobie, żeby rok 2009 okazał się jeszcze lepszy. Wiem, mało oryginalnie ale co innego mógłbym napisać na zakończenie.
Trzymajcie się, wszak nikt nie zabije Indiany Jonesa.
Pozdrawiam