Dzisiaj z rana niestety musiałam jechać sprawe załatwić. Dwie osoby były przede mną a czekania godzine. Weszłam, powiedziałam , że jestem przeziębiona i spiesze się na autobus. Wypełniłam w szybkim tempie jakąś beznadziejną ankietę, złożyłam podpis. Biegiem leciałam na autobus. Myślałam już że nie zdąże, ale fartem zdążyłam. Wróciłam okazało się, że musze obiad zroboć, więc zrobiłam racuchy z jabłkiem. Stwierdziłam komu aię nie podoba niech sam sobie robi obiad. Chodziło mi o czas. Od 12.00 wzięłam się za nauke przeczytałam streszczenia, interpretacje wierszy, ogarnęłam biole- niecałą nierealne. Na matme nie mam już siły, gorączka daje się we znaki. Ide spać, trzymajcie kciuki za jutrzejsze egzaminy.
Dobranoc