W końcu już po egaminach. Biologia bardzo dobrze mi eypadła polski również. Pomimo złego samopoczucia śmiechu dało. Nie mogłam zbytnio się wysłowić, ale dałam rade. Najgorzej wypadła ta nieszczęsna marma. Z trzech zadań zrobiłam dwa a Pan do mnie, że dwójka, że będzie miał mnie na uwadze. W następnym semestrze może być jedynka. No myślałam, że on żartuje. Niektórzy starsi nic nie umieli i dostali tróje. Myślałam, że wyjde z siebie i jeszcze mam te dni masakra. No ale cóż musze to przeboleć. Ważne, że zdane! W następnym semestrze musi mi postawić lepszą ocene bo jak nie to się odezwe. Teraz ugryzłam się w język bo z nim czym więcej dyskutujesz tym jest gorzej.
Obiad zrobioby-ciasto francuskie z szynką, serem, piersią z kurczaka posypaną ziołami prowasalskimi i papryką świeżą pychota.
Odpoczywamy, pijem herbatne z imbirem i oglądamy jakiś tam śmieszny film animowany.
Dzisiaj dzień babci trzeba będzie jechać na cmentarz znicze zapalić i się pomodlić i a jednym razem także już u dziadka na jutro. Po co jeździć dwa razy.
Miłego