photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 LISTOPADA 2012

22 :) listopada 2012

miej zaufanie do mnie to i ja w Ciebie nie zwątpię .

 

 

 Czasem charakterem niszczymy to co budowaliśmy sercem...

 

 

- Zaopiekuj się mną! krzyknęła do niego na środku ulicy, stojąc w strumieniu deszczu.

- Tak przy wszystkich? . nie wypada. wyszeptał.

 


Kochaj mnie. Kochaj mnie tak jak wtedy, kiedy byłam Twoim wszystkim.

 


Chcę zacząć od nowa. Z nową nadzieją na lepsze jutro, z nowym uśmiechem, z głową pełną nowych pomysłów - zanim znów upadnę.

 


Nigdy nie zapomnę tych dni, podczas których nie było mowy o śnie, czy o innych czynnościach, bo najważniejszą rzeczą było czuwanie nad Tobą. Spałeś. Ciągle spałeś. Całymi dniami i nocami. Czasami jedynie mocniej ściskałeś moją rękę, tak jakbyś chciał coś mi przekazać. Nie miałam komu opowiedzieć o tym, jak bardzo jest mi ciężko. Gdybyś tylko o tym wiedział, to nie pozwoliłbyś mi na ciągłe zamartwianie się, bo przecież byłam dla Ciebie najważniejsza. Miałam nadzieję. Była ogromna. Płonęła niczym znicz olimpijski, nic nie zapowiadało tego, że kiedykolwiek zgaśnie. Rozmawiałam z Tobą, dużo rozmawiałam, trzymałam Cię za rękę, głaskałam Cię po głowie, przecież to uwielbiałeś, mimo tego że nie dawałeś żadnych znaków życia- ja się nie poddawałam, bo przecież trzeba poświęcać czas osobie będącej w śpiączce. Po kilku latach odszedłeś... nie zdążyliśmy się nawet pożegnać, tak świadomie pożegnać, jeśli wiesz o czym mówię, bo przecież ścisnąłeś mnie mocniej za rękę, po chwili Twój ucisk zaczął słabnąć... Ludzie często się mnie pytają, czy nie jest mi szkoda tego poświęconego czasu dla Ciebie. Nigdy w życiu nie słyszałam bardziej żenującego pytania. Jak można żałować czas, który poświęciło się dla kogoś, kogo się kochało całym sercem? I kogo kocha się nadal. Moja nadzieja, płonąca pierw olimpijskim płomieniem, z biegiem czasu przemieniała się w coraz to mniejszą świeczkę o bardziej chybotliwym płomieniu, to prawda, aż w pewnym momencie całkiem zgasła. To była nadzieja, nie moja miłość. Ona jest nadal. Nauczyłam się z tym sobie radzić, żyję w miarę normalnie, ale to tylko dlatego, bo mam tą świadomość, że kiedyś się jeszcze spotkamy.

 


Czasem mam ochotę Cię zabić. Czasami wkurzasz mnie tak bardzo, że jedyna czynność, jaką jestem w stanie wykonać, to wyjście z domu z ogromnym trzaskiem drzwi i pójście prosto przed siebie. Czasami mam wszystkiego serdecznie dosyć. Czasami najchętniej rzuciłabym to wszystko w kąt i nigdy do tego nie wracała. Ale wiesz co? To jest właśnie miłość. Mimo wszystkich sprzeczności, które zazwyczaj naradzają się z głupoty, jesteśmy ze sobą i kochamy się.

 


niektóre bolesne wspomnienia krzyczą tak głośno,że nie dopuszczają do głosu cichego szeptu lepszej przyszłości.

 

Kocham Cię ! <3 :* misiu :*

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika patusia36.