Cześć..
Już wróciłam z tego festynu ekologicznego . Ale od początku:
Już dzisiaj ostatnie zajęcia dodadkowe z angielskiego były , ale i tak nic nie rozumiałam co pani mówiła , no może nie nic , troszecze zrozumiałam : naprawdę można zobaczyć efekt. Później o 8.30 pojechaliśmy do Międzyrzecza na podsumowanie tegorocznej akcji ekologicznej . Miałam oryginalne wejście na scene : but mi spadł ( a cooo). Svchody były tak dziwne i jakieś małe , że moje małe stopy( wszyscy mówią , że mam małe stopy - nr 35-36) nie mieściły się na stopniach . Haha. ;p Jakieś nagrody dostaliśmy , później jakieś chodzenie itp . W drodze powrotnej większość pousypiała . Chcieliśmy obudzić ich przebijając balona koło ich ucha , ale jednak się nie udało. Muszę o czymś napisać :
Słuchałam dokładnie tych "rozmów" (nie ważne jakich; co byli to wiedzą) i muszę niestety przyznać , że dla większości( ale nie wszystkich) "nastolatków" liczy się bardziej komórka czy telefon niż to aby mieć co jeść i co pić. Jak sami pójdą do pracy , aby zarabiać na siebie, może wtedy zrozumieją o co mi chodzi , ale niektórzy pewnie nie będą pracować bo mamusia i tatuś im kupią ubrania, nowe telefony czy coś do jedzenia. Ludzie , wiele milionów ludzi umiera z głodu , a tu ktoś co ma wszystko nawet nie ośmieli się powiedzieć , że jest mu żal , że jest mu przykro , tylko .....(sami sobie dokończcie)...
Jutro , jeżeli wejdę na fotobloga i będę miała czas, chcę coś jeszcze napisać .
Mam nadzieję , że jutro nie będę pytana z historii