Dzień czapeczki i fizyka.
Piątek zajebisty, odwiedziny na interze, zobacznie skejtów po raz pierwszy od lipca, choć wcale tak bardzo się nie zmienili. A wczorajszy cudowny dzień z opalaniem w poznańskim "central parku" zabawa ze szczeniaczkami, korki z Madzią, po czym wkręta na sushi. tak, jedziemy do Lubońska do nowej restauracji, w której okazuje się jedno wielkie gówno, wracamy się po drodze deszcz. Autobusy nie pasują, nadzieja w mojej ciotce, która posrzuciła nas do pajo, gdzie somati okazało się reastauracją CHIŃSKĄ, w której sushi jak to po chińsku nie ma, choć byłam przekonana, ze jednak jest to restaruacja japońska, no ale dobra skończyłyśmy w veronie i pietorze i pawle, wybierając zestaw do sushi, które w końcu po wielkiej drodze męki przyrządzimy SAME ! oO
Będę miała szwagra, moja siostra stała się posiadaczką pierścionka z białego złota z jakże uroczym brylantem <3
Juwenalia!