Cześc robaczki :)
Obudziałam sie dzisiaj (byłam też budzikiem mruczusia rano),
zjadłam śniadanko i z uśmiechem na ustach podążałam na autobus....zajechałam do szkoły...
Moje szczeście i ogólne pobudzenie nie trwało zbyt długo,ponieważ na 1 lekcji była historia,a później już tylko gorzej (nic tylko spac). Oczywiście ja,na przekór leniwej i ciężkiej atmoswerze wokół mnie,nie spałam... Co rusz budziły mnie wibracje komórki (ojooooj) ;* ;D -Nie było mowy o spaniu <3 Tak czy inaczej moja ukochana komórka jak na złośc przeżyła zawał,były róznego rodzaju zabiegi ratujące jej życie,po godzinie faktycznie odżyła (Alleluja!)... Wróciłam do domu i zanim do niego weszłam-wyszłam i zawiozłam smerfa na mażoretkowe zajęcia i pozałatwiac różne ciekawe rzeczy... Już prawie nieżywa zastosowałam zabiegi pobudzające i dzięki temu wytrzymałam tańczące dziewczynki i korepetycje z mojej ukochanej matematyki.
Teraz śmieję się,bo nie wiem jakie jest prawdopodobieństwo tego,że napisze jutro sprawdzian z maty...
Taaaaak! To na tyle...
lecę...
____________________________________________________________
Łoohoho,poznaję:
https://www.youtube.com/watch?v=dPxj-17FxnU