I po pierwszym tygodniu ferii.
Pasia w Kolumnie, Lidka w domu. Lidka ma plany, a Pasia ma licznikokalendarz do Śpiewograńca. Nie wiem, ile jeszcze, mi to tito, najchętniej bym to odwlekła ;)
Te ferie jakieś takie nienasze, jakieś takie... Nijakie. Żadnego wyjazdu z ekipą. Pasia ze swojego Końca Świata (tam, gdzie się spada) przyjechała tu, do Babci, na pierwszy tydzień. Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że przez pierwszą połowę ferii ani razu nie byłyśmy na Tymbarku. Może to z powodu braku kasy, może z powodu niezgrania, a może mi się Tymbarki przejadły i wolę herbatę?
Swoją drogą, żadna z nas młodzież. Pasia, Weronika i Wojtek byli u mnie w niedzielny wieczór tydzień temu, i wiecie... Nie było imprezy, drinków z palemką, nawet dzień wcześniej na Brzeskach nie byliśmy. Gralismy w Chińczyka i piliśmy karmelową herbatę. A potem przyszedł Brzoza i tłumaczył nam fizykę...
A gdyby życie było sprawiedliwe, to Paskuda i Brzydal wracałyby dziś z gór...
Głupoty chrzanię, sorry.
Lidka.