photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 SIERPNIA 2015

Początek

Jak tam na placu budowy?

 

A no na placu budowy cisza. Koło ruin stoi prowizorycznie wybudowany pokój do którego każdego dnia coś dokładam. I okazuje się, że ten pokój jest całkiem, całkiem. Zawsze myślałam, że jest tylko tymczasowy, że swój świat odbuduję tam, gdzie stał. Tymczasem, z każdym dniem i tygodniem nabieram przekonania, iż świat będzie chyba odbudowany tam, gdzie teraz jest pokój. Powoli dociera do mnie, że zwyczajnie nie jest możliwym odbudowanie go tam, gdzie kiedyś, gdyż wszystko jest inne. A innych rzeczy nie da się postawić w stare miejsce. Ba, chyba nawet tego nie potrafię.

 

Z biegiem czasu wiele rzeczy zaczyna się zamazywać. Pamiętam czas do niedzielnego poranka i od 2 marca. Zapewne to mój super inteligentny mózg postanowił wymazać mi....pewne momenty i wspomnienia. Mózg jest cudownym organem. Broni człowieka przed wieloma rzeczami, skutecznie je wypychając i dając czas na oswojenie się.Gdy dostawałam ataków braku oddechu na głębszą myśl, iż Cię zabrakło, momentalnie to wypierał. Dzięki temu zaoszczędziłam sobie kilka a może i nawet kilkanaście wizyt na pogotowiu w związku z omdleniem. Tak, mózg jest zdecydowanie fascynującym organem i bardzo przydatnym ;]

 

Czy po pół roku jest lepiej? Równe pół roku później po raz pierwszy od Twojego....zniknięcia spałam u siebie w pokoju. Sama. Dla mnie dopiero. Więc skoro po pół roku się odważyłam, to zapewne coś ruszyło do przodu. Ale z drugiej strony to właśnie pokazuje ile jeszcze miesięcy przede mną, przepełnionych...odbudowaniem.

 

Zapewne zaskoczyłam wielu. 5 razy przyjęta na najlepszy uniwersytet w Polsce, praktyki i propozycja pracy w jednym z najważniejszych polskich urzędów. Jeżeli ma to czegoś dowieść to tak: odpowiedzi na stwierdzenie: ja bym nie umiała żyć po śmierci X.Y.Z. Gówno prawda ;] Żyłabyś/żyłbyś. Nie mielibyście wyboru.

 

Nie chciałam dużo i może właśnie dlatego dostałam tak wiele. Chciałam tylko coś a dostała COŚ. Jestem za to wdzięczna Bogu.

 

Bóg...sporo czasu go nie odwiedzałam. Nie z powodu obrazy. Po prostu nie umiałam jak Ci wszyscy wesoli ludzie w kościele stać i śpiewać piosenek. Dziś ciągle tego nie umiem. Po miesiącach przyszłam. W pewne sierpniowe święto. I u spowiedzi usłyszałam, że jestem jak Ona. Bo Ona za życia też straciła kogoś ważnego. Mimo to, zniosła to. Znowu wyciągnęła do mnie ręke.

 

Ostatnio siedziałam przy stole. Jedna z osób stała oparta o ścianę i parodiowała kogoś. Druga siedziała przy stole. Wszystkie się z tego śmiałyśmy. I tak patrząc na nie pomyślałam, że są takie beztroskie. Tak cudownie beztroskie. Mają swoje problemy, to wiadome. Ale nie mają pojęcia jak to jest, gdy życie roztrzaskuje Ci się jak szklanka na podłodze. I w głębi duszy chciałam w tamtym momencie móc być znów tak beztroska jak one. Nie stawać przed takimi wyborami. By mama nie smuciła się w moje urodziny, że Ty ich nie doczekałeś. Nie przechodzić momentów, gdy płakała w kościele a ja nie mogłam. Ja musiałam dać jej chusteczkę i zdecydować kiedy wyjść z kościoła by uniknąć ludzi. Nie przechodzić w pojedynkę tego strachu i jej kręgosłup. Nie gardzić Tobą, że nas zostawiłeś w takim momencie. Nie być wkurwioną na cały świat w dzień ojca. Nie chcieć drapać i krzyczeć. I choć kocham ich, tak w tamten dzień miałam ochotę ich wszystkich pobić. Krzyczeć i drapać i sprawić przykrość i.....i pokazać im co czuję.

Ale nie mogłam. Jedyne co mogłam to uśmiechnąć się w tamtym momencie. Zapewne CI patrząc na mnie zastanawiała się o czym myślę. Dostałaś odpowiedź.

Z jakiś niezrozumiałych teraz powodów los postanowił, że nasze drogi ciągle pójdą obok siebie, ale moja będzie na innym poziomie. Znów musiałam dojrzeć szybciej od innych. Nie rozumiem tego i prędko nie zrozumiem.

Niesamowicie cieszę się z obecności w moim życiu S. I A. I to wcale nie znaczy, że są ważniejsi. To razem z A. osoby, przy których zwyczajnie czuje się normalnie. Które tak po prostu rozumieją co znaczy mama zamiast rodzice.

 

Dlaczego Żyleta? Daje mi siłę. Uczy mnie pokory. Pozwala wyrzucić wszystkie codzienne demony. Zamienić je na głośne: "wypierdalaj" na bramkarza drużyny przeciwnej. Uczy radości. Wierności. Wsparcia i opierdalania. Dodaje charakteru.

 

 

Nie oszukujmy się. Zamiast romantycznej kolacji wolę pójść i zedrzeć mordę na sektorze 206. Zamiast kwiatów wolę Królewskie albo butelkę dobrego wina. Lubię sukienki i obcasy, ale sypiam w koszulce Legii. Zapewne zrobię sobie w życiu tatuaż, a może nawet nie jeden. Nie znoszę długich włosów. Ostatnio dostałam ataku paniki, kiedy zdałam sobie sprawę, jak długie są. Długie włosy są symbolem życia, które już nie istnieje. Także jestem ruda i długich loków nie uświadzczysz u mnie. Potrafię się wkurwić i kogoś opieprzyć. Nie dam sobie wejść na głowie. Nie boje się ludzi. Nie rozumiem ideii wożenia słoików. Ja obiady gotuję sama. Uwielbiam race i rzeczy ekstremalne. Nie czuję wielu emocji. Tata nas zostawił. Kilka osób w tym roku mnie zawiodło. I choć nie raz powinnam być zła, tak...nie ruszyło mnie to. Zobojętniałam. Babcię wprowadziłam w trwogę, gdy powiedziałam, że w najbliższym czasie nie czuje się gotowa na założenie rodziny. Nie chcę tego. Nie jestem gotowa na czerwone serduszka i deklaracje miłości. Zapewnie ciekawie byłoby się zauroczyć, spotkac kogoś kto podziela me pasje, z kim będziemy równorzędnymi, wspierającymi się partnerami. Z kim będę mogła zgłębić tą relację na poziomie fizycznym, bo to naturalne. Ale nie oczekujcie ode mnie Big Love. Zapewne na oświadczyny bym się rozpłakała i zwyczajnie powiedziała Nie. Stałam się sprawiedliwa. Oddaję równo tym co mam. Potrafię być kochana. Ciepła i czuła. Ale skurwysynom oddam skurwysyństwem. 

Jestem niesamowicie pamiętliwa. Warto o tym pamiętać.

 

Dopada mnie przesyt ludźmi. I tymi jakże istotnymi "sprawami i problemami".

 

Koniec zwierzania się. Bo jeszcze obcy ludzie pomyślą, że mnie znają. 

 

Jeśli kogoś nie ma teraz...to nie będzie go nigdy.

 

Idzie burza. I dobrze.

 

 

Info

Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika pannaabstrakcyjna.