Sylwester zajebisty, wspaniali ludzie, umce, pląsy i mooorze wódki.
Nie sposób bylo sie nie wkurwić ze tak 'szybko' koniec.
Ale to u mnie całkiem normalnie więc noworocznym fochem
się nie przejmujcie hahaha ;D.
Ten rok to był moment.
Mega dużo się zmieniło.
Aż ciężko uwierzyć że aż tyle w ciągu zaledwie 12 miesięcy.
W 2012 zmieni się więcej? Mniej? Wszystko?
I może nie zrobiłem sobie listy postawnowień
ale wiem na czym zamierzam się w tym roku skupić,
co mnieć w dupie i kogo jeszcze głębiej, dla kogo być
wporządku, do czego dążyc.
I kogo kochać jeszcze bardziej <3
Happy New Year Motherfuckers! ; )