Mimo, że czasami harcerstwo mnie wkurza, brakuje mi motywacji, wydaje mi się, że nie mam siły to i tak nadal będę tam, gdzie moje miejsce. Gdzie mimo tego, że niektórych osób osobiście nie trawię, irytują mnie niemiłosiernie to warto z nimi być, bo w czasie takich dni jak festiwal, późno-w-noc-spanie przy ognisku, służba w kuchni (placki ziemniaczane <3) widzę jak bardzo wszyscy tam pasujemy. Dziękuję wszystkim, którzy nie znienawidzili mnie za ten stan w jakim tam byłam i narzekałam. Teraz widzę, że kiedy wszystko w okół się posypie, kiedy nie będę znała swojego miejsca w życiu tym normalnym, pójdę do Was i chociaż na te kilka chwil będę miała wielkiego banana na twarzy. Co do Banana - nie bansowałaś z nami!
Zabawnie, że jestem takim murzynkiem przy Sensiaku. On chyba jest bardziej opalony ode mnie, no ale zuoneczko lubi płatać figle. Idę na solarium, sija.
żartowałam!
Puściłam reggae. Terapia dla duszy, działa w 90%, serio! Bo byłam taaaaaaaaaka zła. Dobrze, że już przeszło mi histeryczne ryczenie od rana. Wolę być wkurwiona. ;d