Każdy z nas ma swoje osobiste marzenie,ja ich nie mam-moim marzeniem jest wypełnić każdy podpunkt mojej listy stworzonej pierwszego stycznia.Jestem pewna,że tego dokonam bo nie mam innego wyjścia.
Wiecie co?Poczułam się dzisiaj holernie wolna,taka beztroska.W momencie kiedy jechałam na qadzie siedemdziesiat pięć na godzine,wierzyłam że mogę latać.Pomimo,że wiatr bił mnie po twarzy ja leciałam czując się wolna.Nie myślałam o niczym do momentu kiedy szczęście opadło-osoba,którą pomimo że znam bardzo krótko,również ta osoba mnie,zgubiła telefon.Nie wierzyłam,że może się takiej osobie coś takiego przytrafić-niby nic,a tak mną wstrząsnęło.Wierzyłam,że znajdzie-znalazł,po długich poszukiwaniach.Ucieszyłam się jak idiotka,zeszłam z drogi i poszłam przed siebie,aby nie zdradzać samej siebie.Nienawidze tego stanu,również nie lubię jak odchodzi,najlepiej gdyby nigdy go nie było,byłoby tak mało rozmyśleń.
Zjadłam pizzę,wypaliłam dwa papierosy-jestem padnięta i zblazowana,a głowa tak mnie boli ,że chyba zaraz eksploduję.Powinnam iść spać,jednak szkoda mi czasu.