kochani jesteście, wiecie ? albo nie, jesteście beznadziejni.
jedno ziarnko, drugie ziarnko, trzecie ziarnko, czwarte ziernko, piąte ziarnko, szóste ziarnko, siódme ziarnko.
nie ma w tym ukrytego sensu, to są po prostu ziarnka.
chciałabym napisąc coś maksymalnie osobistego, nawet bzdury, ale z środka, ale wiem, że nie mogę, bo to jednak, prawda, internet, i, jakby tego nie ująć, rzecz publiczna, i jak na to nie spojrzeć, każdy może tu wejść, i, jak mówię, niektóre rzeczy nie nadają się do upubliczniania..
pisać na kartkach nie mam cierpliwości a w wordzie mam wrażenie że pisże sama do siebie (z której strony by to nie spojrzeć, tak właśnie jest) i, kiedy praktykowałam pisanie w wordzie moja psychika chyba na tym ucierpiała. o ile miało CO ucierpieć hihihihihihihihhhahahahahaahehehehehe ! ale jestem fajna ! bo piszę publicznie, że nie mam mózgu i jestem wariatką ! lubię robić zwariowane zdjecia.. najlepiej, gdy sa zbyt CZARNO-BIAŁE (patrz wyżej) a to, co wstawiłam teraz ja, jest oczywiście przejawem sztuki, która ma oczwyście głębokie przesłanie, ukrytą treść i głebokie dno. DRUGIE dno.
taa.. no. także tego.
żeby nie było, nie każe wam czytac tego do końca !
keczup pikantny. składniki - koncentrat pomidorowy (sto osiemdziesiąt gram pomidorów (chyba całkiem przyzwoicie) na sto gram keczuuuuuuuupu), cukier (zUo!), ocet spirytusowy (ALKOCHOL!), sól (zUo!), skrobia modyfikowana, przyprawy, regulator kwasowości (bardzo niezdrowy składnik, strzeżmy się go), aromat naturalny (zawiera gorczycę).
pustkę czuję a w związku z tym nudy odrobinę, ponieważ jakoś mi tak nijako, prawda. i ja rozmyslałam nad tym, żeby w to odrobinę normalności wprowadzić, ale ja jednak nic nie wymyśliłam. co nie oznacza, że nie próbuję bo i owszem, jednak ja efektów pracy mojej umysłowej nie widzę. co nie oznacza, że znowu mam wzrok nie taki jaki powinien być ponieważ ja dobry wzrok posiadam, prawda, nie raz się zdarzyło że widziałam coś czego inny nie zauważali. oznacza to, że raczej dobry wzrok posiadam jak sądzę. nie, żebym się chwaliła czy coś w tym stylu, prawda, ale myślę, że tak to własnie wygląda, dlatego to mówię, bo, prawda, życie jakie jest każdy widzi i ja lepiej jak powiem to o chcę, żebym potem na śmierci łożu nie myślała, że mogłam to powiedzieć a tego nie zrobiłam.
jest mi wstyd, że napisałam to wszystko.
mam dwie opcje - albo mieć to gdzieś i dodać ten wpis, albo po prostu to usunąć i wyjść z fotobloga. i co teraz zrobimy. bezsensowne, że tutaj to piszę, bo jeśli zdecyduję się go nie wstawiać, to to po prostu usunę i nie będziecie mieli pojęcia, że takie coś kiedys istniało. ale z drugiej strony, ja to sobie zostawię i i tak i tak opublikuję - zmienić się może tylko ta treśc u góry. to co piszę tutaj, zostaje.
średniowieczne miasta rozpoznawano po zapachu. kiedy szedł sobie taki grześ przez wieś i worek piasku niósł, to chciał dojśc do jakiegos miasta. wiedział, że się do niego zbliża po odorze który było czuć czasem na parę kilometrów. a w trosce o zdrowie mieszkańców, na targ rybny codziennie przychodził pewiem urzędnik zkądś tam i każdego dnia obcinał rybie po jednej płetwie. wtedy było wiadomo ile czasu już tam leżą. zajebiście moim zdaniem.
zrobię ja coś chyba. chyba zrobię coś ja. ja coś zrobię chyba. coś chyba ja zrobię. nie wiem !
zostawcie innych w spokoju a wy sami żyjcie w pokoju, bez wojen, po co to wam. szczurów pod prześcieradłem życzę.
Your own personal Jesus
Someone to hear your prayers
Someone who cares
Your own personal Jesus
Someone to hear your prayers
Someone who's there.