- A w czerwcu tego roku podpisałeś kontrakt z francuską agencją modeli. W lipcu chodziłeś na tygodniu mody w Paryżu, a Twoje fotografie stamtąd pokazał francuski Vogue. Jakim cudem?
- Wszystko zaczęło się kilka lat temu - od dwóch zdjęć, które pstryknąłem sobie telefonem komórkowym i wysłałem do pierwszej edycji konkursu Zostań Twarzą Bravo. Zaprosili mnie do Warszawy, ale rodzice nie pozwolili mi pojechać. Rok później znów wysłałem swoje fotki i znów się odezwali. Tym razem nic nie powiedziałem rodzicom i na własną rękę pojechałem do stolicy. Powiedzieli, że mam się nie garbić, pokazać profil i że się odezwą. Taki typowy tekst. Ale rzeczywiście zadzwonili, że chcą mnie widzieć na łamach swojego magazynu. Podejrzewałem nawet, że to jakiś żart, ale potem tych sesji było więcej. Miałem też zdjęcia w Turcji, Paryżu i kontrakt z polską agencją, ale pojawiły się między nami nieporozumienia i długi czas nic nie robiłem w modelingu. Aż odezwałem się do tej francuskiej agencji The Right Stuff Management, dzięki której znalazłem się na tygodniu mody we Francji.
czytaj więcej: