Zaczynam dietę setny raz, ale tym razem definitywnie. Zaczęłam współpracę z naturhouse. Przez leki, które muszę brać niesamowicie przytyłam, bo aż 20(!) kilogramów w MIESIĄC. Wiedziałam, że sama sobie nie poradzę i będzie tylko gorzej, najbardziej się bałam, że przez to, co się dzieje z moim wyglądem - z jednej depresji wpadnę w drugą. Umówiłam się na wizytę z dietetykiem. Pani dietetyk mnie zmierzyła i zważyła i przy moim wzroście (169) moja aktualna waga to 90.1 kg. Otyłość I stopnia. Jeszcze w szpitalu ważyłam 72kg. Dostałam swoją książkę, książkę z przepisami i działam.
Dzisiaj jest drugi dzień mojej diety. Jak jest? Cięęęężko! Zmiana nawyków żywieniowych jest radykalna, muszę uważać dosłownie na wszystko, ale motywuje mnie to, że mamy założony cel. 70 kg, przy czym powinnam chudnąć 1kg na tydzień, mam nadzieję, że się uda:)
Dzisiaj planuję ruszyć z domowymi treningami i... rowerem! Tak! Sama w to nie wierzę, ale wybieram się w tą lodówę na rower!
Postanowiłam wrócić do blogowania i czynnie, aktywnie opisywać wizyty i postępy:)