taki tatuaz chce...mialam zrobic..nie zrobilam..... w dupie to mam
moje kochane szczescie znow ruszylo w swiat...po 5 dniach bycia razem znow jest w francji.... nie wiem co jest ze mna na serio...czuje sie jak w amkoku..nic mnie nie cieszy...placze non stop....nic mi sie nie chce nawet wychodzic...i ta gownianana pogoda:(
nigdy chyba tak kiepsko sie nie czulam po jego wyjezdzie...nie wiem co dalej...kazda minuta kazda chwila przypomin mi o tym ze nie moge go dotkna pocalowac...
wiem ze wroci...za 2-3mies...ale teraz nie wiem dlacZego tak sie zachwuje...niby to zrozumiale-ktos powie. OK! ale dlaczego niegdy tak nie mialam?
za 4 dni mam wyjazd do pracy do holandii..najlepsze jest w tym ze nie mam ochoty tam jechac....;( wiem ze na to miejsce jest duzo chetnych ale nie chce jechac...
chce sie wtulic w ogromnego misia pachnacego jego zapachem zakryc cala siebie koldra i mowic sama do siebie " ze bedzie ok".....i tak z dnia na dzien....
kurwa! ten przeklenty los mnie szpieguje....zawsze moje szczescie radosc itd musi zajebac zlym chumorem brzydka pogoda klotnia choroba badz wyjazdem jego;(
to juz 3 dzien...a ja ciagle to samo.....
heh...załosna jestem!