photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 KWIETNIA 2016

Catch a dreams 64

Zapraszam do przedostatniej części ! :)


 

 

Rozdział 64

 

Ostatni tydzień szkoły, wcale nie był tym najlepszym. Własciwie był jednym z najgorszych. Na lekcjach bywałam raz na jakiś czas, raczej na tych gdzie nie było ani Rachel ani Codiego ani nikogo, kogo obecnie musiałam unikać. Gdy przechodził ktoś z paczki, moim nogom od razu włączał się alarm kierujący je w przeciwną stronę. Jednak rzecz jasna, nie udało mi się uniknąć wszystkich spotkań.. Rachel przy każdej okazji rzucała w moją strone jakiś niewybredny komentarz. Po paru dniach zwyczajnie się przyzwyczaiłam. W jakis sposób nawet ja rozumiałam.

 

Nie świętowałam ostatniego dnia szkoły tak, jak wszyscy. Nawet nie przyszłam na zakończenie, bałam się spotkać ich wszystkich naraz, miałam wrażenie że byłaby to najlepsza z okazji dla Rachel i Jadę, która z kolei od razu postanowiła pocieszyć Liama. Za każdym razem, gdy go widziałam, snuł się za nim ten rudowłosy, wstrętny cień. 

 

Cody przy każdej okazji okazywał Rachel wierność. Moje przejscie oznaczało złapanie się za ręce, a gdy jego wzrok przez przypadek został nieobecnie zawieszony na mojej osobie, kończyło się to nieszczerym i nazbyt długim pocałunkiem dziewczyny. Tak. Wprost do porzygu.

 

Stacy nie utrzymywała ze mną kontaktu. Gdy przypadkiem spotykałam ja w schronisku odburkiwała tylko ciche cześć i jak najszybciej starała się zepchnąć mnie z pola widzenia.

 

Mimo wszystko najbardziej wstyd było mi przed Liamem. Potraktowałam go okropnie i zupełnie nie wiedziałam, jak to odkręcić, właściwie bałam się zrobić cokolwiek w tej sprawie. Na korytarzu udawał jakbym nie istniała, a gdy widział, że zbliża się uwaga skierowana w moją stronę przez Rachel momentalnie odchodził od grupki, gdy inni wybuchali mniej lub bardziej szczerym śmiechem. Gdy parę dni po całym incydencie spotkalam w schronisku Cassandre, nie wiedziałam, czy w ogóle mam prawo z nią rozmawiać, a gdy sama zaczęła wypytywać dlaczego już nie spotykam się z jej bratem, nie miałam ani serca ani odwagi, by przyznać się na głos do tego co mu zrobiłam. Wiedziałam tylko, że żałowałam tego, że na Malibu byłam gotowa go zostawić i tego, że gdy tylko zaczęłam spotykać się z Liamem, nie zakończyłam tej całej farsy z Codim.

 

W ostatnim tygodniu szkoły dowiedziałam sie też dlaczego mama przestała spotykać się z Johnem, a właściwie dlaczego to on przestał spotykać się z nią. Mama wcale nie była w ciąży. Właściwie na poczatku naprawdę tak myślała- podobno- więc nie zastanawiając się długo powiedziała mu o tym, ale gdy już miała pewność, że myliła się w sprawie dziecka, nie miała odwagi powiedzieć Johnowi, że ono wcale nie istnieje. Mama trzymała to w tajemnicy, licząc wciąż na zajście w szybką ciążę i przez przypadek zostawiła na wierzchu test ciążowy z kolejnym negatywnym wynikiem. John podobno już wiedział o wszystkim w drodze na badanie i czekał aż mama sama sie przyzna, a gdy okłamała go znowu, już po badaniu, wtedy powiedział jej że zna prawdę. Reszty możecie się domyślić.. Mama po raz tysięczny zadecydowała o przeprowadzce, lecz tym razem i ja z chęcią na to przystałam...

 

 

 

 

Informacje o opowiadaniehehe


Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24