Mimo wszystko cz. 6 cd.
- Nadal świetnie się ruszasz - odzywa się Jay wprost do mojego ucha, próbując przekrzyczeć muzykę.
- A ty nadal świetnie kłamiesz - rzucam w odpowiedzi i widzę jak wybucha śmiechem, odchylając głowę do tyłu.
Zamykam oczy i zatracam się w trwającej chwili. Wyciągam ręce nad głowę i wykonuję zmysłowe ruchy dłońmi, kołysząc jednocześnie biodrami. Przez cały czas czuję obecność przyjaciela, co dodaje mi odwagi i sprawia, że czuję się swobodnie i pewnie. Minuty mijają, a ja nie mam ochoty schodzić z parkietu. Czuję się naprawdę fantastycznie.
W pewnym momencie wyczuwam na sobie czyjś intensywny wzrok. Otwieram powoli oczy i spoglądam przed siebie. W loży, która znajduje się na wprost mnie, siedzi mężczyzna. W momencie, gdy nasze spojrzenia się krzyżują, przeszywa mnie dreszcz. Dreszcz tak intensywny i elektryzujący, że moje nogi na chwilę odmawiają mi posłuszeństwa. Jay łapie mnie w ostatniej chwili.
- Audrey? - odzywa się, a kiedy nie słyszy odpowiedzi podąża za moim wzrokiem. Dostrzega bruneta i ze zdziwieniem unosi brwi.
- Co to kurwa było? - pytam samą siebie wciąż oszołomiona, gdy znajduję się już w naszej loży. Duszkiem wypijam drinka, którego przynosi mi Jay. Zamykam oczy i przykładam szklankę do rozgrzanego policzka. Nie rozumiem mojej reakcji, nie mam pojęcia, co się właściwie wydarzyło. Nie wiem dlaczego zareagowałam w taki sposób i cholera, ja wcale nie chcę wiedzieć...
cdn.
Patrycja