Mimo wszystko cz. 6
Taksówka zwalnia, co oznacza, że jesteśmy na miejscu. Spoglądam przez szybę i widzę masę ludzi tłoczących się przy wejściu. Ogarnia mnie lekka panika. Co ja tu robię? Biorę kilka głębszych oddechów i gramolę się na zewnątrz. Jay jest tuż za mną. Wyciąga z kieszeni kilka banknotów i płaci kierowcy, po czym odwraca się w moją stronę i podaje mi ramię. Chwytam się go jak tonący koła ratunkowego. Jayson zatrzymuje się w pół kroku, wyczuwając moje napięcie.
- Ej mała, wszystko ok? - wbija we mnie zaniepokojone spojrzenie.
- Tak. Nie. To znaczy... Niezupełnie - patrzę na przyjaciela, a w mojej głowie tłoczy się mnóstwo sprzecznych myśli.
- Czyli nie jest w porządku. O co chodzi?
- Po prostu czuję się dziwnie... Nieswojo. Ostatni raz byłam w tego typu klubie wieki temu, chyba się trochę stresuję - przez chwilę patrzy na mnie tak, jakbym była nie z tego świata, a sekundę później zaczyna się śmiać.
- Takie to śmieszne? - pytam poirytowana. Miałam nadzieję, że mnie zrozumie.
- Trochę - odpowiada niewzruszony.
- Dupek z ciebie - syczę.
- Audrey! To nie tak... Po prostu bawi mnie fakt, że się stresujesz choć obydwoje wiemy, że zupełnie nie masz czym. Kluby nocne nie wiele różnią się od Pubów, do których zazwyczaj chodziliśmy się napić. Różnią się jedynie tym, że tutaj ludzie przychodzą głównie po to, żeby potańczyć.
- Różnią się też tym, że jest w nich okropnie tłoczno, a na jeden metr kwadratowy parkietu przypada pięć osób - mówię. Jayson znowu wybucha śmiechem, za co dostaje kuksańca w ramię. Natychmiast poważnieje.
- Audrey, proszę cię, wyluzuj. Wejdziemy tam, napijemy się i będziemy się świetnie bawić. Kiedyś będziesz musiała się przełamać, a dzisiaj mamy ku temu idealną okazję. Poza tym masz mnie. Jestem tu z tobą, dla ciebie. - Podchodzi bliżej i spogląda na mnie wyczekująco.
- W porządku - wyrzucam z siebie po dłuższej chwili.
- Obiecałem sobie, że zrobię wszystko byś zaczęła funkcjonować normalnie, a to jest część mojego planu.
- No dobrze, chodźmy - mówię wreszcie. Przyjaciel posyła mi szeroki uśmiech. Ruszamy do wejścia.
Po kilku minutach stania w kolejce po wejściówki, wchodzimy do środka. Idziemy korytarzem w stronę głównej sali i już po chwili siadamy w loży i zamawiamy drinki. Rozglądam się wokół. Z lekkim ukłuciem zazdrości przyglądam się ludziom, którzy tańczą i bawią się tak, jakby jutra miało nie być. Są wolni i cieszą się życiem. Cieszą się nim tak, jak ja cieszyłam się kiedyś. W chwili obecnej, raczej marnie mi to wychodzi. Ileż bym dała, by choć na chwilę poczuć się beztrosko, by choć na chwilę odrzucić wszystkie złe wspomnienia. By choć na chwilę zapomnieć i po prostu zacząć cieszyć się chwilą.
cdn.
Patrycja
Inni zdjęcia: 1541 akcentova944 photoslove25Kolarka czy kolarzówka ? ezekh114niedzielnie locomotivLisek ajusiaAlpy ajusiaEhh patusiax395Ja ajusiaTrw damianmafiaAqa park bluebird11