Mimo wszystko cz. 5
Wybija dziewiętnasta, gdy już gotowa staję przed ogromnym lustrem. Patrzę na swoje odbicie nieco krytycznym wzrokiem. Po raz pierwszy od bardzo dawna założyłam sukienkę. Skromna, mała czarna sięgająca połowy ud, zakrywająca biust za to z wycięciem na plecach. Do tego ciężkie botki na dziesięciocentymetrowych obcasach. Niesforne loki upięłam w luźny kok. Zrobiłam mocniejszy makijaż, który idealnie podkreślił moje szafirowe oczy i alabastrową cerę. Usta pociągnęłam bladoróżową pomadką. Na moim nadgarstku dumnie spoczywa złota bransoletka, którą dostałam od Jaya na dwudzieste trzecie urodziny. Po chwili zastanowienia stwierdzam, że naprawdę się sobie podobam. W odbiciu widzę młodą, atrakcyjną kobietę. Kobietę, która pokonała demony przeszłości i podniosła się po bolesnym upadku. Upadku, który miał ją zniszczyć, pozbawić sensu życia i woli walki. Nie udało mu się.
Słyszę dzwonek do drzwi. Szybko przepędzam złe myśli i idę otworzyć. W drzwiach stoi mój przyjaciel. Nieskazitelnie przystojny i seksowny jak zawsze. Należy do jakże nielicznego grona mężczyzn, dla których kobieta dałaby się poćwiartować, w zamian za jedną noc w ich łóżku. Wlepia we mnie parę szarych oczu i gwiżdże z uznaniem.
- No no. Mówił ci już ktoś, że jesteś niesamowicie seksowna? - odzywa się szczerząc zęby w uśmiechu.
- Raz czy dwa - śmieję się - Ty też się dzisiaj wyjątkowo postarałeś, wyglądasz jak młody Bóg.
- I tak też się czuję. To co, ruszamy na podbój parkietu? - pyta, podając mi ramię. Zakładam płaszczyk i zamykam drzwi, chowając klucze w torebce.
- Oj tak. Muszę odreagować - mówię, wsuwając rękę pod wyciągnięte ramię przyjaciela.
- Powiesz mi, co ci się dzisiaj przytrafiło? - pyta, gdy siedzimy już na tylnym siedzeniu taksówki. Biorę głęboki wdech i zaczynam swoją opowieść.
- Skurwiel - syczy przez zaciśnięte zęby, gdy kończę swoją relację z dzisiejszego popołudnia.
- Wyluzuj Jay. Razem z Corrine sobie z nim poradziłyśmy.
- Przysięgam, że obiję mu mordę jeżeli jeszcze raz pojawi się w twojej restauracji.
- Myślę, że nie warto brudzić sobie rąk kimś takim - mówię z nadzieją, że to uspokoi mojego towarzysza.
- Wierz mi, warto - słyszę w odpowiedzi. Zaczynam się śmiać i kręcę głową z niedowierzaniem.
- Bawi cię to? - pyta, unosząc brwi.
- Bawi mnie wiele rzeczy, a najbardziej to, że uwielbiasz szukać okazji, by obić komuś twarz, a miałam nadzieję, że już z tego wyrosłeś. Myliłam się, nigdy z tego nie wyrośniesz - widzę jak kąciki ust mojego przyjaciela powoli się unoszą. Chwilę później wybucha głośnym śmiechem.
- Chodź tutaj - przyciąga mnie do siebie i chowa w żelaznym uścisku - jesteś dla mnie jak siostra. Nie pozwolę zrobić ci krzywdy. Złożyłem obietnicę tobie i Ruth, że będę cię chronił i niech mnie diabli, jeśli jej nie dotrzymam - kładę głowę na ramieniu Jaya i zamykam oczy, ciesząc się chwilą. To wspaniałe uczucie mieć psy sobie tak cudownych ludzi.
- Dziękuję - szepczę, a Jay tylko wzmacnia uścisk. Mój Boże, czy ja kiedykolwiek zdołam mu się odwdzięczyć?
cdn.
Patrycja
Inni zdjęcia: Łajba ? ezekh114wykorzystanie wody elmarw oleju z pierwszego tłoczenia kerisŁawki wymieniono. ezekh114Gimnastyka wodna bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24