I JAK SIĘ PODOBA OPOWIADANIE? CHCECIE WIECEJ?
Zapraszam na mojego instagrama- siemaxsiema
Oddech na karku cz. 33
27 kwiecień
Mama dzisiaj wychodzi ze szpitala, jej stan zdrowia się polepszył, jednak psychicznie nadal nie jest dobrze, dlatego będzie pod stałą kontrolą psychologa. Na tą okazję kupiłyśmy z Hanią czekoladki, upiekłam ciasto- jabłecznik, wiem, że mama bardzo je lubi oraz kupiłam bezalkoholowego szampana. Ze szpitala wróciłam z mamą taksówką, a Hania w tym czasie ogarnęła mieszkanie.
- O matko czy to na pewno mój dom? Jak tu ślicznie! widziałam iskierki szczęścia w oczach mamy, pierwszy raz od dawna szczerze się uśmiechnęła. Już dawno myślałam, żeby ją zabrać ze szpitala, bo wiedziałam, że w domu szybciej dojdzie do siebie, jednak musiałam cierpliwie poczekać.
- Dziewczynki tu jest naprawdę pięknie, cudownie, dziękuję Wam- w jej oczach pojawiły się łzy, ale tym razem była to oznaka szczęścia i kto wie- może dumy.
- To nie koniec, upiekłam Twoje ulubione ciasto, mamy czekoladki i nawet szampana- powiedziałam po czym rozległ się huk od otwarcia butelki.
- Nie wiem czy mogę pić alkohol- odpowiedziała kobieta.
- Spokojnie, pomyślałam o wszystkim, ten jest bez alkoholu. Wypijmy za nasze nowe życie! wzniosłam toast.
Tego dnia towarzyszyło nam niezwykłe szczęście i radość.
- Cieszę się, że Was mam, że mam do czego wracać- powiedziała mama.
- To my się cieszymy, że mamy Ciebie- obie przytuliłyśmy się do kobiety i wszyscy byliśmy szczęśliwi, że udało nam się przejść przez piekło minionych dni.
Po jakimś czasie zasiedliśmy wszyscy w salonie, zajadałyśmy się pysznym ciastem i rozmawiałyśmy.
- Wiesz mamo, zdecydowałam, że pójdę na resocjalizację.
- Bardzo dobrze, a dlaczego taki kierunek wybrałaś?
- Chciałabym pomagać ludziom, którzy zbłądzili. Wierzę, że nikt nie jest doszczętnie zepsuty, a jedynie pogubiony.
- Nawet nie wiem kiedy tak dorosłaś, jestem z Ciebie dumna córeczko.
- To nie koniec. Obiecałam Hani, że dowiem się co z Andrzejem, gdzie teraz przebywa i że postaram się mu pomóc. Nie robię tego dla siebie, ale dla Hani, chociaż w głębi duszy wierzę, że i mi może to pomóc. W końcu trzeba nauczyć się przebaczać.
- Jesteś niezwykle dojrzałą dziewczyną, cieszę się, że tak myślisz i wiedz, że zawsze Ci pomogę, ale jeszcze nie teraz, dla mnie jest wszystko za świeże.
- Nie martw się niczym. Postanowiłam także, że nie wniosę żadnego pozwu przeciwko Andrzejowi, wiem, że Hania by tego nie zniosła, a bardzo mi na niej zależy.
Mama szczerze się uśmiechnęła. Rozmowę przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Przed mieszkaniem stał kurier, który trzymał bukiet czerwonych róż. Przesyłka adresowana była do mnie. Pokwitowałam, wróciłam do mieszkania i przeczytałam dołączony bilecik.
Tęsknię i również całuję. Dużo zdrowia dla mamy. Michał
Poczułam motylki w brzuchu i potężny zastrzyk endorfin.
cdn.
Julka.