"Na śmierć i życie" cz. 14, zapraszam do lektury! :*
http://www.photoblog.pl/opowiadaniazsercemx3/173044496/na-smierc-i-zycie-cz-14.html
W mojej głowie cz. 43
Anthony marszczy brwi i czeka, aż dokończę swoją myśl.
-Do jutra, panie Brent.- Odwracam się w stronę peugeota i otwieram drzwi, po czym wślizguję się na miejsce kierowcy.
Spoglądam w stronę Anthonyego, który opiera jedno ramię o otwarte drzwi samochodu, drugą rękę trzema na dachu, po czym pochyla się nade mną. Wbija we mnie to gorące zielone spojrzenie, a ja zapominam jak powinno się oddychać.
-Panno Greene, jest pani niezwykle fascynująca i frustrująca.
-Pan również- mówię pewnie.
Następuje chwila ciszy, którą przerywa śmiech Anthonyego.
Co znowu?! Patrzę się na niego, nic nie rozumiejąc.
-Więc uważasz mnie za fascynującego. Prostuje się i odchodzi do swojego auta, po drugiej stornie parkingu, zanim ja jestem w stanie wydusić jakieś słowo. Konkretnie jakieś siarczyste przekleństwo.
-Nienawidzę cię, Brent- mówię do siebie i odpalam silnik peugeota.
*
-Nie wystarczy ci jeszcze tych lodów, kobieto?
-To stracciatella mówię, nabierając na łyżkę kolejną apetyczną i jakże słodką porcję tego cudu. I zaraz znikają w moich ustach, a ja zamykam oczy i jęczę.
-Już? Doszłaś? pyta gniewnie Ella i wyrywa z moich rąk kubełek dwulitrowych lodów.
Krzywię się i rzucam jej mordercze spojrzenie.
-Nie jesteś już moją przyjaciółką.
-Do jasnej cholery, jak zaraz się nie ogarniesz to zadzwonię do Roberta i poproszę, żeby tu przyszedł i cię przeleciał. Potrzebujesz dobrego numerku!
Patrzę na nią jakby właśnie oznajmiła mi, że zadzwoni po Roberta, żeby mnie przeleciał.
Zaraz.
Ona właśnie to powiedziała!
-Ella! Daj mi spokój. Po co tu jesteś?!
Prycha.
cdn.
W.W.G