Wszystko tak samo cz. 28
-W Paryżu jadłam pyszne lody czekoladowe. Mogę się założyć, że mnie przebiją twoich wiejskich- mówię i uśmiecham się słodko.
-Paryż ich nie przebije. Nic nie może ich przebić. Myślisz, że co, że jesteś fajna, bo mieszkałaś we Francji?- posyła mi nieodgadnione spojrzenie.
-Jestem o wiele lepsza od ciebie dzięki temu- patrzę mu prosto w oczy.
-Chyba śnisz.
-Państwa lody- kelnerka podchodzi i wręcza nam pucharki. Od razu sięgam po łyżeczkę, żeby sprawdzić ich smak. Chłopak uważnie mnie obserwuje. Lody rozpływają mi się na języku, a ja uważnie badam stopień ich pyszności.
-Przegrałam. Są o wiele lepsze od tych z Paryża.
-Ha!- krzyczy chłopak i klaszcze w dłonie, ciesząc się jak małe dziecko- wygrałem!
-Brawo- uśmiecham się i wkładam do buzi łyżeczkę z kolejną porcją lodów. Patryk też zaczyna jeść. W pewnej chwili przestaje i zaczyna mi się przypatrywać.
-Opowiedz mi jeszcze o Paryżu.
Przewracam oczami i posyłam mu znudzone spojrzenie.
-Serio? To nie jest ciekawe. Paryż tylko się wydaje być taki romantyczny i cudowny. Tak naprawdę jest taki, jak reszta miast. Zwyczajny.
-Bredzisz.
Kręcę przecząco głową i wkładam do buzi dużą porcję lodów, żeby nie musieć dalej odpowiadać. Chłopak chyba zrozumiał ten znak, bo kończy temat i zaczyna jeść. Siedzimy w ciszy, pochłaniając słodką rozkosz. W końcu odkładam pucharek i przyglądam się bardziej Patrykowi. Oczy ma niesamowite. Kiedy na mnie patrzy, czuję jakby przeszywał mnie swoim wzrokiem na wylot. Ma wspaniale umięśnione ciało. Musi ćwiczyć. Jest wyższy ode mnie o prawie głowę. Mierzwi swoje włosy, żeby wyglądały na bardziej rozczochrane. To takie słodkie. On jest& idealny.
-Ziemia do Ali!- macha do mnie ręką, a ja mrugam kilka razy oczami, jakbym się otrząsnęła z jakiegoś na jawie.
Zauważam, że skończył już jeść. Kelnerka po chwili przychodzi z rachunkiem. Sięgam ręką do torebki, żeby wyciągnąć portfel, jednak chłopak posyła mi spojrzenie pełne złości.
-Ani się waż.
Cofam dłoń, a Patryk płaci za nas obojga. Wychodzimy z lodziarni, a chłopak łapie mnie za rękę. Nie protestuję, tylko splatam swoje palce z jego. W końcu spotkało mnie szczęście, na jakie oczekiwałam od dawna. Wchodzimy w ciasną uliczkę. Nagle chłopak łapie mnie za talię i opiera o ścianę budynku.
-Nie mogę dłużej wytrzymać- szepcze prosto do mojego ucha, a po moim ciele przechodzi dreszcz. Robi mi się gorąco, a Patryk przenosi swoje ręce na moje dłonie i przygważdża mnie do ściany. Po czym całuje namiętnie, tak, jak nikt inny. Nasze języki się stykają, a ja rozpływam się w rozkoszy. Nie chcę żeby to się skończyło. Chłopak trzyma mocno moje ręce, nie mogę się ruszyć, ale niesamowicie mnie to podnieca. W końcu odsuwamy się od siebie, jednak tylko na kilka centymetrów.
cdn.
Priim