http://www.youtube.com/watch?v=8BRdY0NR08g
I jak, podoba się opowiadanko? Nie przestawać pisać? Co Wy myślicie? :)
Liczę na Wasze komentarze i liczne kliknięcia "fajne" :*
"Prawie jak miłość"
CZĘŚĆ TRZYDZIESTA TRZECIA
- Dziecko, jesteś cała blada!
- Dzwonię po lekarza. - dodał po chwili.
- Nie, żadnego lekarza nie potrzeba, za chwilę będzie wszystko dobrze!- odpowiedziałam, ale czułam się jak na karuzeli, mimo że stałam w miejscu, to cały dom ze mną wirował, kręcił się i kręcił, zrobiło mi się niedobrze, zwymiotowałam. Nie miałam nawet siły się ruszyć, stałam i po prostu zwracałam.
- Nic się nie martw, już to sprzątam, ale możesz chcesz iść do łazienki?- pytał tato.
- Nie mogę, chciałabym, ale nie mogę się ruszyć- miałam łzy w oczach, byłam kompletnie bezradna.
- Dość tego, dzwonię po lekarza!
- Nie, proszę! zaprzeczałam, mimo to, tato był nieuległy i wezwał pogotowie.
Po chwili poczułam się już lepiej, na tyle, by móc dojść do salonu i usiąść na kanapie. Chciałam się położyć, ale odbyło się to z marnym skutkiem, gdyż wówczas jeszcze bardziej kręciło mi się w głowie. Siedziałam. Ratownicy medyczni przyjechali bardzo szybko. Opowiedziałam co się wydarzyło i ciągle podkręcałam, że już jest lepiej i nie muszą mnie zabierać. Tato powiedział o podejrzeniach lekarzy, mężczyźni z pogotowia nalegali, żebym pojechała z nimi, do mojego lekarza, jednak ja nie ulegałam. Nie chciałam, wolałam pozostać w domu.
- No trudno, skoro córka nie chce jechać do szpitala, to nie zabierzemy jej na siłę. Skoro czuje się już lepiej, to niech zostanie w domu. Żadnych nerwów, żadnych gwałtownych ruchów, połóż się w swoim pokoju, oglądaj telewizję i odpoczywaj. Dużo odpoczywaj, nie przeciążaj się.
- Ale ja nic takiego nie robiłam. Wczoraj siedziałam cały czas w domu, w nocy spałam, wyrwał mnie silny ból głowy ze snu, no a potem te kręcenia w głowie i wymioty. Co ja mam robić, żeby było dobrze?
- Na to pytanie może Ci tylko odpowiedzieć Twój lekarz, on zna historie choroby. W razie gdyby się pogorszyło albo sytuacja się powtórzy, to proszę pojechać do szpitala albo wezwać pogotowie. Pamiętaj dziewczyno, że zdrowie masz tylko jedno i musisz uważać.
Już nikt nie umiał mi pomóc, nawet medycyna była bezradna. Co z moim wyjazdem do zoo?!
- Dzisiaj miałam pojechać z chłopakiem do zoo, może mi świeże powietrze i spacer dobrze zrobi, mogłabym jechać? pytała błagalnym tonem.
- Zoo nie ucieknie, Twoje zdrowie jest ważniejsze. Żadnych spacerów, dzisiaj odpoczywasz w domu. Nie jedz niczego ciężkiego i pij najlepiej samą wodę, powinno być dobrze.
- Dobrze, dziękuję- nie chciałam protestować, wiedziałam, że nikt nie chce dla mnie źle, nie mogłam się pogodzić z faktem, że nie pojadę z Szymonem do zoo, jednak cieszyłam się, że będę mogła spędzić ten czas w domu, a nie w szpitalu. Chociaż tyle- myślałam.
Przed godziną ósmą, przyszedł Szymon.
- I jak, gotowa, możemy jechać? - pytał uradowany.
- Niestety nie, zoo musi poczekać. Było mi dzisiaj znowu niedobrze, wymiotowałam, kręciło mi się w głowie. Wezwaliśmy pogotowie i kazali mi nigdzie nie wychodzić. Żyję w klatce rozumiesz, każdy mój ruch może spowodować trafienie do szpitala!- nie wytrzymałam, rozpłakałam się.
- Eliza, ale już wszystko dobrze, lepiej się czujesz? Nie przejmuj się zoo, jak tylko Ci się polepszy to pojedziemy, zoo nam ucieknie, jeszcze zdążysz zobaczyć te zwierzaczki!
- Właśnie mogę nie zdążyć! Dobrze? Nigdy nie będzie dobrze, już zawsze moje życie będzie pasmem niepowodzeń i szpitala, bólu i strachu przed kolejnymi atakami! Już nigdy nic nie będzie jak dawniej!
- Nie mów tak, kochanie, nie mów tak! Ułoży się, wyzdrowiejesz, wrócisz do normalności, myśl pozytywnie, wierz w to! Kochanie, najważniejsze to się nie załamywać i nie tracić nadziei, kto jak kto, ale Ty, taka silna dziewczynka, powinnaś to wiedzieć i nie mówić bzdur! Główka do góry kotku!
Tak, udało mu się, Szymon mnie pocieszył. Nabrałam znowu wiarę i motywację, z optymizmem patrzyłam w przyszłość, starałam się nie myśleć o chorobie i cieszyć każdą chwilą. Ludzie, którzy są zdrowi nawet nie mają pojęcia, jak wielką radością jest każdy jeden spokojnie przeżyty dzień! Jaką radość powinni czerpać z tego, że funkcjonują normalnie. Ja kiedyś też byłam normalna, byłam zdrowa, nie umiałam tego docenić, nie umiałam się cieszyć z tak małej, a zarazem wielkiej rzeczy. Dlaczego ludzie zaczynają doceniać to, co mają, dopiero, gdy spotka ich coś złego? To takie dziwne.
cdn.
Julka.