https://www.youtube.com/watch?v=b8I-7Wk_Vbc
Kochani, jestem chora, ale nie chciałam Was zaniedbywać i coś napisałam! Za wszelakie błędy najserdeczniej przepraszam! :*
"Prawie jak miłość"
CZĘŚĆ JEDENASTA
- Nie jestem śmieszna, powiedziałam Ci prawdę, nie wiem dlaczego nie chcesz mi uwierzyć.
- Bo jesteś szują, żadna normalna przyjaciółka nie odebrałaby drugiej chłopaka.
Już nie wytrzymałam, z jakiej racji nazwała mnie szują, czy ja coś złego zrobiłam? Czy on był jej, czy wzięli ślub albo byli narzeczeństwem? Czy oni do cholery byli ze sobą? NIE.
- Dlaczego mnie obrażasz? Czy rozmawiałaś z nim w ogóle? Czy on Ci powiedział, że się mu podobasz albo byliście razem? Nie odbiłam Ci go, bo wy nawet w związku żadnym nie byliście. Nie masz prawa mnie oczerniać, lepiej byś się ruszyła i porozmawiała z nim, bo z tego, co wiem, to on w ogóle nie był Tobą zainteresowany.
- A Tobą był?
- Jak widać.
- Nie spodziewałam się tego po Tobie, Eliza. - powiedziała i odeszła.
Poszła do domu, bo wreszcie usłyszała prawdę. Sprowadziłam ją na ziemię, bo robiła mi afery o chłopaka, z którym nigdy nawet nie przeprowadziła porządnej rozmowy. Szkoda mi jej było, bo wiedziałam, że Szymon jej się podoba, ale uczucia nie wybierają- on poczuł coś do mnie, a ja do niego i nie zamierzałam z tego rezygnować. Tym bardziej, że nic złego nie zrobiłam.
Wróciłam do domu. Jak się okazało ekipa już pojechała. Szymon także. Dlaczego na mnie nie zaczekał? Czy obraził się? Czy był za coś zły? Dziwne to było i nie dawało mi przez resztę dnia spokoju.
Nie wzięłam od Szymona nigdy numeru, więc nie miałam jak się z nim skontaktować, internet odcięty na czas remontu- tak, jak i on, tak ja wówczas byłam odcięta od świata. Chwilę pomyślałam i wzięłam numer od taty do ekipy. Co się okazało Szymon z kolegami wyszedł do klubu, na imprezę.
Tego wieczoru chodziłam jak struta, pokłóciłam się z najlepszą i jedyną przyjaciółką, ponadto nie wiedziałam jak potoczą się moje relacje z Szymonem. Dzisiaj mnie olał, najzwyczajniej w świecie miał mnie gdzieś, a impreza okazała się ważniejsza od rozmowy czy nawet kontaktu ze mną.
W nocy nie mogłam zmrużyć oka- wierciłam się z boku na bok, wstawałam i chodziłam po mieszkaniu, czytałam książkę, słuchałam muzyki, ale nic mi nie pomagało. Nigdy tak poważnie nie pokłóciłam się z Olą, zawsze to były małe spiny, które kończyły się po kilku minutach, godzinach, najpóźniej po dniu- tym razem jednak czułam, że będzie inaczej, nawet, że może to być koniec naszej przyjaźni. Zastanawiało mnie jedno- więcej rozmyślałam o kłótni z Olą niż o Szymonie. To było niepodważalne, wtedy już wiedziałam, że to przyjaciółka jest ważniejsza, przyjaźń jest na pierwszym miejscu, a chwilowe zauroczenie to kwestia czasu i te emocje przeminą.
Przed 4 udało mi się wreszcie zasnąć, nigdy nie miałam problemów z zasypianiem, ale wtedy za dużo na mnie spadło, tyle emocji i stres, od zawsze słabo sobie radziłam ze sporami i kłótniami. Nawet te chwilowe kłótnie z Olą doprowadzały mnie do dziwnego zachowania.
Rano obudziła mnie ekipa remontowa, która nie szczędziła sobie głośnych zachowań.
- Wstawaj księżniczko, szkoda dnia! powiedział Szymon. Pochłonął mnie jego zabójczy uśmiech, wszystkie uczucia od razu jakby wróciły.
- Wstaję, wstaję, a Ty pracuj! odpowiedziałam żartobliwie.
Nie miałam zamiaru zachować dla siebie informacji z wczoraj i wypytałam chłopaka o wczorajszą imprezę. Powiedział, że nie chciał za bardzo iść, ale namówili go koledzy.
- Wiesz jak to jest kiedy ktoś wyciąga Cię z domu, nie chciałem siedzieć sam jak kołek, też mi się coś od życia należy, prawda?
- Prawda- odpowiedziałam jak zahipnotyzowana, bo się uśmiechnął, spojrzał na mnie tak, że powaliło mnie to niemal z nóg. Uwielbiam ten stan!
- Musisz podać mi swój numer, żebym nie wydzwaniała jak głupia, tylko, żebym mogła bezpośrednio się z Tobą skontaktować, okej?!
- Jasne. - wtedy wstał, podszedł do komody, sięgnął po moją kosmetyczkę, wyciągnął z niej szminkę i napisał mi na ręce wielkie cyfry- tak, to był jego numer.
cdn.
Julka.