http://www.youtube.com/watch?v=hig5uLy2fe0&feature=share
ZAPRASZAM- http://wexarexyoungx.tumblr.com/
Sidła nienawiści
ROZDZIAŁ DRUGI
część sto druga
Deszcz z minuty na minutę zaczynał coraz mocniej padać. Byłam przerażona, nawet bliskość Kornela zdała się na nic. W pewnym momencie zerwał się bardzo silny wiatr, mogłabym nawet rzec, że huragan. Złapałam mocno chłopaka za szyję, nie chciałam, żeby mnie postawił na ziemię. Zachowywałam się wtedy jak dziecko, ale i tak się czułam. Myślałam, że gdy odstawi mnie, a moje nogi dotkną gruntu, to coś się stanie. Bałam się, że to będzie równoznaczne z moim końcem. Dostałam jakiegoś szoku, wstrząsu.
- Kornel, rób wszystko, ale nie stawiaj mnie na ziemię! Błagam!- krzyczałam.
- Spokojnie, nie zamierzam, cały czas jesteś bezpieczna.
Niestety, po chwili już nawet na jego ramionach nie czułam się pewnie. Wiatr zaczął zdmuchiwać wszystko, co stawało mu na drodze. Za nami złamało się jedno drzewo, później kolejne, aż wreszcie jakaś wielka gałąź spadła nieopodal mnie. Pech chciał, że kawałek drzewa przejechał po moim ramieniu. Spojrzałam na rękę, po niej całej spływała krew. Rana była naprawdę duża.
- Kornel, Kornel, tylko nie to- powiedziałam, czując, że zaraz coś się stanie, że nie uda mi się opanować.
- Julka, co się dzieje? -pytał przerażony chłopak, jednocześnie się zatrzymując. Ja już nie miałam siły, by cokolwiek mu odpowiedzieć. Kręciło mi się w głowie. Nigdy nie znosiłam dobrze widoku krwi, byłam przegotowana na to, że zemdleję, jednak nie miałam na tyle siły, by móc o tym powiadomić chłopaka. Kornel zachował się naprawdę w porządku. Stanął w miejscu i niemal osuwającą się w dół, zdjął mnie ze swoich barków. Nie postawił mnie na ziemię, przecież obiecał, że tego nie zrobi i dotrzymał słowa. Usiadł na ziemi, położył mnie na kolanach i zaczął klepać po twarzy. Reszty nie pamiętam, widocznie już wtedy straciłam przytomność. Dopiero po jakimś czasie doszłam do formy. Ocknęłam się w domu, w latarni u Michała. Leżałam na łóżku, przykryta kocem, na szafce obok stało ciepłe kakao, a po pokoju nerwowo krążył Kornel.
- O proszę, księżniczka wreszcie do nas wróciła. - zażartował.
- Przepraszam Cię za wszystko, wiedziałam, że zemdleję, zawsze to robię na widok krwi, jednak nie byłam w stanie, żeby Ci o tym powiedzieć, już zaczynało mi się wtedy kręcić w głowie. Zostawiłam Cię z tym wszystkim samego... musiałeś mnie dźwigać do domu, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła, dziękuję, bardzo dziękuję, muszę Ci się za to odwdzięczyć, ale jeszcze nie wiem jak (...) - wpadłam w słowotok, nie mogłam się zatrzymać.
- Spokojnie, spokojnie- śmiał się chłopak. Wszystko jest okej, mieliśmy spore szczęście, że chwilę po Twoim omdleniu huragan przystopował. Dzięki temu dałem radę wrócić tu z Tobą, ale i tak dałbym radę, czego się nie robi... - przerwał, a po chwili niepewne dodał, dla przyjaciółki.
Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku.
- Już odzyskałaś siłę? Jest już wszystko dobrze? - pytał.
- Tak, jeszcze raz dziękuję za wszystko. Masz przeze mnie pewnie same problemy...
- Nie, nic takiego się nie stało.
W tamtym momencie pierwszy raz spojrzałam na Kornela z zupełnie innej strony. Wtedy w moich oczach okazał się mężnym, odważnym i wiernym facetem. Takim, co dla swoich przyjaciół, a już na pewno ukochanej zrobi wszystko. Wówczas po raz pierwszy przez myśl mi przeszło stwierdzenie, że być może i byłby lepszym ojcem, jak i towarzyszem od Filipa.
Siedziałam uśmiechając się, popijając pyszne kakao i rozmyślając. Wszystkie myśli dotyczyły jednej osoby- Kornela. Chłopaka, który niemal uratował mi życie i siedział naprzeciwko mnie, odwzajemniając mój uśmiech i pewnie głowiąc się, o czym tak zawzięcie myślę.
KOCHANI! LICZĘ NA 100 FAJNYCH! :*
cdn.
Julka.