http://www.youtube.com/watch?v=pC-6yJCl1Z8 - KONIECZNIE CICHUTKO WŁĄCZAMY W TLE *.*
Byliście wspaniali, wiedziałam, że uda Wam się uzbierać 100 'fajnych' w tak szybkim tempie :)
Miłego czytania, jutro kontynuacja :*
Sidła nienawiści
część sześćdziesiąta
14 kwietnia
Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany przez moją rodzinę dzień- dzień rozprawy.
W sądzie wraz z mamą miałyśmy zjawić się popołudniu, dokładnie to o 15, więc jeszcze przed sprawą postanowiłam odwiedzić Kacpra.
Chłopak był cały rozpromieniony gdy mnie zobaczył, chodził sobie już po szpitalu, czuł się znacznie lepiej niż przedtem, jego stan również znacznie się polepszył.
Tak więc ten dzień rozpoczął się niebywale dobrze, oby to dobrze wróżyło i rozprawa także oby była na naszą korzyść.
Dość długo rozmawialiśmy z Kacprem, troszkę powspominaliśmy, pośmialiśmy się ze starych dziejów, a po czasie dołączyła do nas Kaja.
- Witam Kochani, nie przeszkadzam Wam?- powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
- Jasne, że nie, wchodź do nas, miło, że jesteś!- odpowiedziałam z uśmiechem.
Słońce za oknem dopisywało, humory nam także. W końcu wszyscy razem od bardzo dawna mogliśmy z radością porozmawiać, nie przejmując się przeszłością, chociaż nie ukrywam nerwy przed sądem mnie zżerały, nie wiem czy uda mi się móc na sprawie spojrzeć spokojnie na niego nie czując obrzydzenia, lęku czy po prostu bólu.
- Kacper niedługo będę musiała Cię opuścić, bo nie chciałabym się spóźnić do sądu.- rzekłam.
- To dzisiaj jest ta rozprawa? Na śmierć zapomniałem, przepraszam!- mówił zawstydzony.
- Tak dzisiaj, spokojnie, nic się nie stało, miałeś ważniejsze sprawy niż tam moje problemy, jest dobrze, wystarczy, że będziesz trzymał za mnie kciuki, a wszystko będzie w porządku!
- Wiesz jak bardzo chciałbym tam z Tobą być, no ale nie mogę, nikt mi na to nie pozwoli, przepraszam, jednak pamiętaj, że cały czas będę z Tobą duchowo! Nie zostawię Cię!
- Pewnie, będę pamiętała- podchodząc i całując chłopaka w czoło.
- Nie bój się Kacper, ja z nią pójdę, wesprę Sarę i ciocię, na pewno pomoc im się przyda- dodała Kaja.
- Naprawdę mogłabyś? zdziwiliśmy się zarówno ja, jak i Kacper.
- Tak, przecież to żaden problem, nie chcę was zostawić samych. odparła.
Tak, to mnie jedynie umocniło w tym jak wielkie głupstwo niedawno popełniłam będąc zazdrosną i złą na Kaję, ona naprawdę chce dla mnie dobrze, wreszcie znalazłam drugą taką osobę, oczywiście zaraz po Kacprze.
Dochodziła godzina 13, Kaja zaproponowała udanie się do stołówki na jakiś ciepły posiłek, który każdemu by dobrze zrobił.
Nikt nie miał nic przeciwko, więc pomogliśmy Kacprowi i wspólnie zjedliśmy pyszne pierogi.
Czas zleciał nieubłaganie, trzeba było się powoli zbierać i pędzić po mamę, i do sądu.
Im bliżej tego całego wydarzenia, tym bardziej się stresowałam. Co prawda Kaja mnie uspokajała, niemalże ciągle wydzwaniał do mnie Kacper, aczkolwiek czułam jakiś wewnętrzny lęk.
Mama tak samo, bałam się, że nie wytrzyma tego, bo przecież kiedyś ona bardzo go kochała i wiązała z tym człowiekiem jakieś nadzieje, plany, na przyszłe, może lepsze życie.
- Mamuś jak się trzymasz?- pytałam przed salą rozpraw.
- Spokojnie Sara, jest w porządku, a Ty, cała pewnie zdenerwowana.
- Nawet nie wiesz jak bardzo, ale wiem, że jesteś Ty, Kaja i Kacper, to wy mi dodajecie otuchy i jakoś dam sobie radę, skoro tyle przeszłam to poradzę sobie jeszcze z tym, co właściwie jest dla naszego dobra, bo być może już go nigdy nie zobaczymy.
- Dobrze myślisz córeczko, jestem z Ciebie bardzo, ale to bardzo dumna, nawet nie wiem kiedy aż tak dorosłaś- powiedziała mama z całej siły mnie do siebie tuląc.
Nagle przerwała nam kobieta ogłaszająca- ROZPRAWA Z POWÓDZTWA KATARZYNY NOWICKIEJ, PRZECIWKO KRZYSZTOFOWI ZIELIŃSKIEMU.
cdn.
Julka.