Przypominam, że opowiadanie jest moje, a codziennie powstają nowe części :)
Zapraszam do komentowania :>
UWAGA !
ZAPRASZAM DO PRZESŁUCHANIA PIOSENKI NAGRANEJ PRZEZ KOLEGÓW PEWNEJ CZYTELNICZKI :
http://www.youtube.com/watch?v=GO9-I44uZhw
ORAZ ZAPRASZAM DO PRZESŁUCHANIA NUTEK MOJEGO KOLEGI , NAPRAWDĘ WARTO :) :
http://www.youtube.com/playlist?list=UU5YH9JB_hQRqxi3hiDGLsgQ&feature=plcp
CZĘŚĆ ÓSMA
Na koniec naszego poprzedniego spotkania Michał wziął ode mnie numer telefonu, obiecał, że się odezwie. Minęły już dwa dni, a tu cisza. Napisałabym sama, chociażbym się powahała czy napisać, czy nie... ale przecież ja nadal nie posiadam do niego namiarów, ja numeru niestety nie wzięłam. Zaczął się dzisiaj weekend, więc postanowiłam, że pojadę do szkoły. Nie byłam pewna czy go spotkam, bo o piątku nic mi nigdy nie mówił, jednak miałam nadzieję, te samą, dzięki której kiedyś już go spotkałam. Zadowolona pojechałam. Niestety na marne. Rozczarowana wróciłam do domu. Muszę przyznać, że załamałam się, spodziewałam się końca naszej znajomości, a przecież tak bardzo tego nie chciałam!
W sobotę jak co tydzień spotkałam się z dziewczynami u mnie. Kupiłyśmy colę, pizzę i oglądałyśmy nasze ulubione filmy. Nie mogłam jednak podziwiać doskonałych, romantycznych scen, bo od razu miałam przed oczami nas- mnie i Michała. Zdenerwowana poszłam do kuchni i zapaliłam z Martą. Przyjaciółka widziała, że znowu jest coś nie tak, powiedziała tylko biorąc kolejnego bucha, że każdy facet jest taki sam i nie ma co się przejmować. W tym czasie dobiegł z sąsiedniego pokoju dźwięk sms-a. Natychmiast rzucając fajkę na blat pobiegłam sprawdzić kto napisał, przecież to mógł byś on. Tak, to był on.
Napisał, że bardzo przeprasza za niepisanie, ale nie mógł inaczej, gdyż był w szpitalu. Napadli na niego koledzy Blondyny i bez słowa, brutalnie go zdewastowali.
Odpisałam natychmiast, że przecież mógł mi napisać ze szpitala jaka jest sytuacja, że od razu bym do niego pojechała, była wtedy z nim. Odpowiedział, że wie o tym i właśnie dlatego nic nie pisał. Po prostu nie chciał mnie denerwować, wolał z tym wszystkim zostać sam i jakoś sobie poradzić. Chwile jeszcze popisaliśmy na temat jego zdrowia, samopoczucia i umówiliśmy się na następny dzień, na spotkanie. Tym razem nieco spokojniej, do kina. O dziwo zgodził się na komedię, był to kompromis pomiędzy komedią romantyczną, a komedią sensacyjną. Nadeszła niedziela. Darowałam sobie kościół i tak często tam nie zaglądam. Wstałam nieco wcześniej, posprzątałam w pokoju i już nieco spokojniej i pewniej szykowałam się do spotkania. Czy to jest randka? Nie, przecież on nie chce się wiązać- myślałam. Byłam gotowa, około godziny trzynastej wyszłam z domu na busa. Nie musiałam długo czekać, założyłam słuchawki na uszy i najbliższe trzydzieści minut spędziłam na myśleniu o nas, o naszym dzisiejszym spotkaniu no i o tym najbardziej zapamiętanym pocałunku. Po chwili dojechałam, na przystanku czekał na mnie Michał, miał ze sobą różę, czerwoną różę. Czułam się tak bardzo szczęśliwa& nie umiem nawet opisać towarzyszącego mi wtedy uczucia.
CDN
JULKA.