- A Ty, Iza? Co z Toba? - Zaczęła Natalia, która nabijała lufkę.
- Nie chcę. - Burknęłam i spuściłam wzrok.
Nagle nastała w pokoju cisza, z całej czwórki wzrok skierował się na mnie.
- Od kiedy? - Parsnął śmiechem Dawid i uniósł jedną brew ku górze.
- Od tygodnia jestem czysta. Chcę żyć normalnie. - Oznajmiłam, jednak w głębi duszy bałam się ich reakcji.
- A my nie żyjemy normalnie? Iza, jesteśmy rodziną. Nie możesz nas tak po prostu zostawić. - Natalia podeszła do mnie i mocno przytuliła. Oczy mi się zaszkliły, jednak jestem dla kogoś ważna.
Zacisnęłam wargi i w końcu wydusiłam z siebie.
- Poznałam kogoś, to dla niego chcę przestać! - Niemalże krzyknęłam.
- Zdajesz sobie sprawę, że już nie będzie, jak dawniej? Ćpun już na zawsze pozostanie ćpunem. Po drugie, jak to będzie wyglądało? Będziesz tutaj przychodziła, kiedy my będziemy na haju? To się nie trzyma kupy. Zawsze byliśmy razem, wszystko robiliśmy razem. Ale tak, jak Ty chcesz, Iza... Nie da się, po prostu się nie da! - Tłumaczył zdenerwowany Dawid.
- Więc co mam zrobić?! - Zgasiłam papierosa, po czym wstałam i w geście obronnym wyciągnęłam ręce.
- Wybieraj. - Rzuciła Natalia, jakby całkowicie wyprana z uczuć.
Zagryzłam mocno wargę, czułam zapływające mi do oczu łzy i gulę w gardle. Popatrzyłam jeszcze na nich z
wyrzutem, po czym opuściłam mieszkanie. Biegłam po schodać, czułam ból psychiczny i fizyczny, noga nie dawała mi spokoju, ale starałam się o tym nie myśleć. Wyszłam z klatki schodowej zapłakana i zdenerwowana. Zaszłam do pobliskiej kawiarenki i zamówiłam sobie herbatę. Usiadłam w jednym ze stolików. Z zamyślenia wyrwał mnie kelner, który podał mi herbatę i husteczkę. Powiedział kilka miłych słów, po czym odszedł.
Parzyłam sobie delikatnie język gorącym trunkiem i myślałam nad swoim życiem.Dzisiejszy dzień to bezsens, którego dawno nie przeżywałam. Nie spodziewałam się, że będzie mi tak cholernie trudno odmówić narkotyków. Miałam taką chęć, żeby się wyluzować. I, gdy o nich pomyślę - o moich przyjaciołach robi mi się trochę pusto i smutno na sercu. Ja chyba postąpiłabym tak samo, jak oni... W końcu jesteśmy rodziną, nie mogę tak uciec, nawet nie dałabym rady.Nie dopiłam herbaty, tylko wpadłam na głupi pomysł - żeby tam wrócić. Pomyślałam, że spędzę z nimi ostatni dzień jak zawsze to wyglądało.
Szłam szybkim krokiem do mieszkania. Delikatnie zapukałam. Otworzył mi Damian, ostro się zdziwił na mj widok. Uśmiechnął się i szerzej otworzył dzwi, po czym mnie przytulił.Weszłam w głąb mieszkania i znów usiadłam na fotelu. To miejsce zawsze było wolne, zarezerwowane dla mnie. Pozostała trójka ucieszyła się na mój widok. W sumie, to ja też się cieszyłam. Jestem wśród swoich.
Przygotowałam sobie grzanie, które odstąpiła mi Natka. Po półgodzinie nasza czwórka była naćpana, szczęśliwa i wyluzowana. Świetnie się bawiliśmy, a ja zapomniałam o Bożym świecie, obietnicach.Poczułam wibracje komórki w kieszeni spodni. Odblokowałam telefon i odebrałam sms od Nikodema.
"Co robisz?" - To była treść sms'a.
Natychmiastowo zrobiło mi się źle, byłam zła na siebie,
że dałam się skusić. Nie dotrzymałam obietnicy. Związek nie może opierać się na kłamstwie, ale co mogę teraz zrobić? To mój ostatni raz, napewno.
"Czytam książkę. Myślę o Tobie." - Odpisałam.