Moje rzeczy były już spakowane. Leżeliśmy z Nikodemem na łóżku i zacięcie rozmawialiśmy o przyszłości. Naszej przyszłości.
- Ty też musisz mi coś obiecać. - Odparł Nikodem, gładząc moje włosy.
- Mhym? - Mruknęłam i spojrzałam pytająco.
- Nie będziesz ćpała. Mimo, iż będziemy daleko od siebie, ty tego nie weźmiesz. - Mówił bardzo poważnie. Widać było, że cholernie mu na tym zależy.
Odwróciłam wzrok, lecz niemalże od razu Nikodem złapał za mój podbródek i musnął moje usta.
Było mi tak wstyd, bo nie mogła mu tego obiecać. Po prostu nie byłam w stanie.
Chłopak posadził mnie na swoich kolanach, a ja obwinęłam go nogami w pasie. Przez sekundę zerknęłam w Jego oczy, po czym mocno wtuliłam się w ramiona Nikodema.
- Proszę, obiecaj mi to. - Szepnął błagalnym głosem.
- Nie mogę... - Rzuciłam ledwo słyszalnie.
- Tyle bez nich przetrwałaś, Iza. Ja wiem, wiem, że jest Ci ciężko. Mi również. - Mówił łamiącym się głosem.
- Obiecuję Ci Nikodem, że postaram się nie brać, dla Ciebie. Postaram się. - Oznajmiłam z nieśmiałym uśmiechem na twarzy.
Nasz czas mijał.
Usłyszeliśmy z dołu głosy moich jakże cudownych rodziców. Nikodem kazał mi zaczekać w pokoju, a sam zniósł moją torbę i po chwili był tuż obok mnie. Złapał mnie za dłonie i mocno do siebie przytulił. Czułam, że coś próbuje mi wcisnąć w prawą dłoń, więc bardziej ją bardziej uwolniłam. Gdy otworzyłam moją dłoń, zobaczyłam wisiorek. Złoty, okrągły wisiorek. Spojrzałam na Nikodema z radością, ale też zaskoczeniem w oczach. Chłopak nacisnął na zaokrąglenie w wisiorku, a ten się otworzył na pół. Mieściły się w nim miejsca na dwa, małe zdjęcia. W jednej był Niko. Oczy mi się zaszkliły.
- Piękny. - Ledwo powiedziałam.
- Nie miałem żadnego Twojego zdjęcia... Ale mam nadzieję, że to się zmieni. - Uśmiechnął się.
- Obiecuję, że będziesz miał setki moich, naszych zdjęć. - Zaśmiałam się, jednak w głębi serca wcale nie było mi do śmiechu.
- Będę tęsknić. - Powiedziałem ze smutkiem.
Ostatni raz zagłębiliśmy się w pocałunku. Niko delikatnie zagryzł moją dolną wargę. Oboje włożyliśmy w niego wiele miłości. Nie mogliśmy go zakończyć z myślą, że przez jakiś czas nawet się nie zobaczymy, nie porozmawiamy, nie dotkniemy. Każdą chwilę chcieliśmy wykorzystać w celu pożegnania, dlatego nawet gdy Niko znosił mnie ze schodów, całował. Tylko przed rodzicami musieliśmy udawać. Gdy tylko nikt nie patrzył, pocałował mnie namiętnie już naprawdę ostatni raz i odszedł.
- Kocham Cię. - Wyszeptał.
- Ja Ciebie też. - Poruszyłam tylko ustami, jednak zrozumiał.
Przytuliłam się z panią Basią i z pomocą kul weszłam do samochodu.
Rodzice również się pożegnali z gospodynią, po czym odjechaliśmy. Pomachałam Nikodemowi i wysłałam mu buziaka. Gdy już wystarczająco daleko odjechaliśmy, głęboko westchnęłam i zamknęłam oczy. Przypominałam sobie wszystkie chwile, które przeżyliśmy. Mimo, że długo razem nie spędziliśmy, bo zalednie około tygodnia, to i tak wiele razem wytrwaliśmy. Oboje się przed sobą otworzyliśmy. Wspólny śmiech, łzy i wyznania bardzo nas do siebie zbliżyły.
Z perspektywy Nikodema
Wyjechała. Poszedłem do swojego pokoju i się w nim zaszyłem. Włączyłem głośno muzykę i dałem się ponieść emocjom. Próbowałem przekrzyczeć muzykę, waliłem pięścią o ścianę, płakałem. Kiedy się uspokoiłem, miałem nadzieję, że ona jest w swoim pokoju na drugim piętrze, że czyta swoje książki, nawet, że ćpa. Wolałbym ją zastać w takiej sytuacji, niż w tej, jak teraz. Wchodzę do tego pokoju, a tam pusto. Nie ma jej. Został tylko Jej zapach perfum. Nie wytrzymam bez niej. Uzależniła mnie. Jest dla mnie, jak narkotyk, z którym oboje walczymy. Chodźbym nie weim, ile musiał poświęcić - będę blisko Izy.
Jak obiecałam - kolejna część dodana. <3
Klikać 'fajne' i komentować, proszę. :)
JUSTYNA