- Zaczekaj. - Otrząsnęłam się.
- Co się stało? - Zapytał zdezorientowany.
Usiadłam na łóżku, co było trudne.
- Co dokładnie do mnie czujesz? - Zapytałam, patrząc Nikodemowi w oczy.
- Jesteś dla mnie ważna. - Oznajmił czule patrząc w moje źrenice i gładąc dłonią mój podbródek.
- Ciągle to słyszę.. - Mruknęłam smutnie.
Niko westchnął i objął mnie swoimi silnymi ramionami. Poczułam zapach Jego perfum, które mnie otumaniały.
- Powiedz, co czujesz. - Szepnęłam i zamknęłam oczy.
Pocałował mnie w szyję i policzek, następnie usta.
- Iza. Nie wiem, nie mam pojęcia. Jesteś.. Naprawdę bardzo ważną osobą w moim życiu, wiele mi uświadomiłaś, jesteś wspaniała. - Po tych słowach usiadłam na przeciwko niego.
- Ale? - Krząknęłam.
- Nie wiem, jakie jest "ale". Oboje potrzebujemy czasu. Nie wiem, czy jest to miłość. Gdy jestem obok Ciebie, jestem taki szczęśliwy. - uśmiechnął się mimowolnie, a sytuacja była dla mnie poważna.
- Niko.. Zastanów się porządnie, bo ja nie jestem zabawką. Wiele w życiu przeszłam, byłam traktowana, jak śmieć lub coś niepotrzebnego. Byłam oddawana z rąk do rąk. Nie chciałabym teraz przyzwyczaić się na dobre do Twojej obecności, a potem znów cierpieć. Chcę ułożyć sobie życie, gdzie jest prawdziwa miłość... - Oznajmiłam prosto z serca, cały czas patrząc chłopakowi w oczy.
- Chyba tylko tego potrzebuję. - Poczułam pojedyńczą łzę spływającą po moim policzku.
Nikodem nie odpowiedział nic, tylko mnie mocno przytulił. Leżeliśmy na łóżku wtuleni do siebie. Myśleliśmy. Moim zdaniem każde o czymś innym. Byłam tak zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami, że nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam.
* * *
Kiedy się obudziłam, pierwszą czynnością było spojrzenie na zegarek. Wskazywał godzinę dość późną, bo po 11. Nikodem jeszcze smacznie spał. Byłam nieco zdziwiona, ale i szczęśliwa, że spał razem ze mną, a nie poszedł do swojego pokoju. Chwilę jeszcze poleżałam i patrzyłam z uśmiechem za Nikodema. Miałam wtedy cholerną nadzieję, że między nami coś będzie. Wzięłam czystą bieliznę i ubrania, po czym poszłam się wykąpać. Oczywiście poruszałam się na kulach, ewentualnie Nikodem mnie nosił. Takie poranne odświeżenie kosztowało mnie sporo czasu. Ubrałam się, wysuszyłam włosy, po czym je wyprostowałam i wyszłam z łazienki. Od razu, gdy otworzyłam dzwi, nikodem stał i czekał zanim wyjdę.
- Długo czekasz? - Zaśmiałam się, chociaż troszeczkę było mi go szkoda.
- Trochę. - Westchnął sarkastycznie. To chyba oznaczało, że czekał dość długo.
- Już wolne. - Pocałowałam go czule.
Może to i dziwne, ale nie biorę już jakieś 2-3 dni. Mogę spokojnie powiedzieć, że jest dobrze. Dzięki Nikodemowi wiem, że moje życie nie może się tak skończyć. Nie mogę ćpać, bo to nie jest wyjście z sytuacji, lecz ucieczka. Chociaż jest mi trudno bez nich, daję radę. Niko zajmuje każdą moją wolną chwilę.
Aww, kolejna część. Nieco krótsza, ale zawsze coś.
Proszę dużo 'fajnych' i komentarzy! <3
JUSTYNA