CZĘŚĆ L
Powoli przeszłam do kuchni i wstawiłam wodę na kawę.
- Cześć, wchodźcie! Czekaliśmy na was - Usłyszałam słowa Johna z korytarza i głośno się zaśmiałam na wspomnienie jego zbolałej miny, kiedy usłyszał dzwonek.
- A tobie co tak wesoło? - Spytała Nancy wchodząc do kuchni. Podeszłam do niej i delikatnie się przytuliłyśmy.
- Prawda jest taka, że John wcale nie chciał wpuszczać was do środka.
- Phi! Bez nas jego życie byłoby nudne! Co innego miałby na roboty? - Zaśmiała się moja przyjaciółka wyciągając szklanki z szafki i ustawiając je w rządku.
- Miał kilka propozycji.. - Mruknęłam sugestywnie podnosząc brew. - Co chcesz, kawę czy herbatę? - Spytałam.
- Herbatę.
- John, Elizabeth, James! Co chcecie do picia? - Krzyknęłam odwracając się w stronę salonu skąd dochodziły do mnie odgłosy wesołej rozmowy i śmiechy.
- Herbatę! - Odkrzyknęli zgodnie.
- Wracając do tematu.. Chcesz powiedzieć, że John ma w planach powiększenie rodziny? - Spytała Nancy opierając się o stół.
- Chciał zadbać o braciszka dla bliźniaczek. Mimo, że one nawet się jeszcze nie urodziły - Westchnęłam przeglądając kartoniki z herbatami i wybierając najlepszy smak.
- Planujesz kolejną ciążę? Tak szybko? - Spytała ze zdziwieniem. Spojrzałam na nią spod byka i zdecydowanym ruchem otworzyłam mały kartonik.
- Nie chcę na razie być w kolejnej ciąży. Może za kilka lat, ale nie teraz. To za wcześnie - Mruknęłam z wyrzutem i zaczęłam wrzucać małe torebeczki do szklanek.
- Teraz moje plany ci nie odpowiadają, a jeszcze kilka chwil temu byłaś skłonna się na nie zgodzić - Mruknął John kładąc swoje dłonie na moich biodrach.
- Nie strasz mnie nigdy więcej! - Krzyknęłam na niego odwracając się i z pretensją stukając palcem w jego klatkę piersiową. - Wiesz jak się przeraziłam?! Co jeśli zaczęłabym rodzić i poroniłabym?
- Nie mów tak. To nie jest zabawne - Poprosił John zaciskając powieki jakby próbował odpędzić od siebie jakieś straszne obrazy. Moja złość powoli ustępowała, czułam jak serce przyjmuje stały rytm. Widząc jego zbolała minę poczułam wyrzuty sumienia i delikatnie się do niego przytuliłam.
- Przepraszam, po prostu spanikowałam.
- Więcej nie będę cię straszył, obiecuję.
- No gołąbeczki, skoro już sobie wszystko wyjaśniliście to pomóżcie mi zanieść te szklanki do pokoju.
- Ale przecież nie są zalane - Mruknęłam ze zdezorientowaniem.
- Zalałam je jak gadaliście - Zaśmiała się Nancy i chwytając w dłonie dwie szklanki wyszła do salonu. John złapał dwie kolejne i poszedł w ślad za moją przyjaciółką. Mi przypadła ostatnia szklanka i cukierniczka. Z cichym westchnieniem mocno chwyciłam szklane naczynia i skierowałam się do swoich przyjaciół.
CDN.
SYLWIA
przepraszam, znowu miałam problemy z ta ładowarką od laptopa. dzisiaj pokazałam to tacie, coś zaradził. mam nadzieję, że będzie działało, bo jak nie to nowy zasilacz kosztuje ok. 350 zł, a ja nie mam takiej kasy :/
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa:) nacka89cwa:) nacka89cwaM4L4R23 mnrw:* coooooooneNa tle fontanny coooooooneZ osiołkiem cooooooone30 / 07 / 2025 xheroineemogirlx... maxima24... maxima24