Die Together cz. 21
- Zerwał ze mną.
- Dlaczego?
- Nie wiem, chyba dlatego, że mu nie powiedziałam, że pracuję w czasie wakacji.
- Co? Mam przyjechać?
- Nie, no coś ty. Nie wygłupiaj się nawet, przecież specjalnie pojechałeś do rodziny.
- Ty też jesteś moją rodziną, a nie ogę pozwolić na to, żebyś zmieniła się w popielniczkę.
- Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam i dobrze o tym wiesz.
- Może. Ale i tak nie przyjeżdżaj. Spędź czas z rodzicami.
- No ok, jak uważasz. Ale nie przesadzaj tam, ok? - spytał z troską w głosie.
- No dobrze, postaram się.
Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, a później poszłam się wykąpać. Niestety woda nie pomogła mi ukoić nerwów. Szybko skończyłam się myć i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
Rano obudziłam się i miałam nadzieję, że to wszystko to był tylko jeden wielki sen, ale niestety koło łóżka leżała pół pełna paczka papierosów z wczorajszego wieczoru. A więc jednak to była prawda. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki. Załatwiłam się i umyłam zęby, a później poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i wróciłam do pokoju. W mojej piżamie, czyli dłuższej koszulce i majtkach wyszłam na balkon z kawą i paczką papierosów w ręce. Tym razem nie siadałam na podłodze tylko oparłam się o barierkę. Zapaliłam papierosa i patrzyłam przed siebie.
- Śniadanie mistrzów - szepnęłam i zaśmiałam się cicho. Dokończyłam papierosa i kawę i wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafy rozciągnięte dresy i jakąś bluzę Miłosza, którą kiedyś mu zabrałam. Nie wiedziałam co mogę robić przez cały dzień, więc położyłam się na łóżku i włączyłam muzykę. Z zamkniętymi oczami słuchałam piosenki Nickelback - Trying not to love you. Po chwili poczułam jak łóżko ugina się pod jakimś ciężarem. Przestraszona otworzyłam oczy i ujrzałam zmartwioną twarz Miłosza.
- Miałeś nie przyjeżdżać - szepnęłam.
- Potrzebujesz mnie - powiedział w odpowiedzi i przytulił mnie do siebie. Położył się obok mnie, a ja oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Łzy zaczęły mi ściekać po policzkach, a chłopak cały czas głądził moje plecy dłonią. Leżeliśmy tak przez godzinę. Po kilkunastu minutach przestałam płakać i ppróbowałam się uspokoić. W końcu jednak Miłosz podniósł się i usiadł. Oparł plecy o ścianę, a ja cały czas się od niego nie odrywałam. Niestety zaczęło mi burczeć w brzuchu, przez to, że nic nie jadłam.
- Głodna jesteś? - spytał chłopak. Pokręciłam przecząco głową. - Jadłaś coś dzisiaj? - spytał Miłosz nie odrywając ode mnie spojrzenia. Złapał mnie za ramiona i odsunął od siebie. Zmusił mnie do tego, żebym na niego spojrzała. Z moich oczu wyczytał odpowiedź. Spojrzał na zegarek. - Dziewczyno! Dochodzi 16, a ty nic nie jadłaś?
- Nie miałam ochoty - szepnęłam cicho. Miłosz wstał z łóżka i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z talerzem kanapek.
- Masz i jedz - powiedział siadając obok mnie.
- Ale przecież ja ich wszystkich nie zjem - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Wiem, przecież ci pomogę - powiedział i uśmiechnął się lekko. Zjedliśmy kanapki w milczeniu, a później oparliśmy się o ścianę, a chłopak delikatnie gładził moją rękę dłonią.
- Opowiesz mi co się stało?
To Dobranoc :*
Jutro postaram się coś dodać wieczorem :*
Alex