Była mi niebem , światłem , deszczem , gwiazdami , motylem , piórkiem. I wieloma innymi pięknymi "rzeczami"? wiecie o co mi chodzi. Była radosna , wybuchowa , słodka , kochana , rzadko poważna , miła , bezbronna , wrażliwa. Chyba najpiękniej w życiu jest czuć się kochanym i kochać , dawać komuś powody do uśmiechu. Codziennie pisała jakieś przemyślenia na małych kartkach i chowała je do koperty , może nie codziennie ale często i traktowała to jako pamiętnik. Jak się budziła pierwsza niż ja patrzyła na mnie a jak otwierałem oczy tak pięknie się uśmiechała i całowała mnie w nos. W moje urodziny upiekła wielki tort , zrobiła kolacje , byliśmy sami. Tańczyliśmy pół nocy wtuleni w siebie i ja widziałem w tym sens. Czasami płakaliśmy ze śmiechu , czasami ze smutku. Nigdy jej nie zapomnę. Zawsze będzie w moim życiu jedyną kobietą. Jak człowiek jest zbudowany , że nie potrafi zapomnieć , przestać kochać , dać sobie spokój . To głupie. Ona zmarła. Jak zamknę oczy widzę niedzielny poranek jak goniłem ją po mieszkaniu bo zjadła na moich oczach ostatnią kanapkę z moją ulubioną szynką. Czasami zasypiała na filmie opierając głowę na moim ramieniu , kiedy ja byłem aż sparaliżowany z adrenaliny. Kochanek miałem wiele to znaczy ją pod różnymi postaciami. Czasami pakowała się i jechała do rodziców , skakaliśmy sobie do gardeł przez pół godziny po czym ona szła i pakowała swoje rzeczy. To też miało sens, bo tylko w prawdziwych związkach jest naprawdę czasami ciężko. Delikatnie mnie całowała gdy wracałem z uczelni , splatając ręce na mojej szyi. Tańczyła jak nawalona nie no , to był taniec szczęścia kiedy chodziła z zeszytem po mieszkaniu ucząc się na egzamin i wyjątkowo niczego nie pomyliła. W życiu każdego człowieka przychodzi moment gdy po stracie kogoś czuje , że to właśnie teraz może coś wynieść , wyrzucić.Ja myślałem ze taki moment nadszedł 5 razy . Otwierałem szafę i zdejmując z wieszaków jej bluzki wrzucałem do pudełka ale zaraz potem wieszałem je spowrotem ze łzami w oczach. Nadal ją czułem , nadal byłem pełen żalu. Znalazłem tą kopertę z przemyśleniami była gruba .Nie chciałem początkowo tego czytać , ale tak mi jej brakowało że dałbym wszystko by móc ją usłyszeć i po ludzku przytulić. Więc czytanie czegoś jej bardzo prywatnego było chociaż po części jakaś odskocznią. Postanowiłem , że każdego dnia będę czytał jedną z nich. Na pierwszej ( czyli ostatniej jaką napisała ) było napisane " Wszystko pokładam właśnie w naszej miłości , wszystko stawiam na nią , za 3 dni nasza kolejna rocznica " zacisnęło mi sie gardło , łzy poleciały od razu. W dzień rocznicy jej już nie było i nie tańczyliśmy pół nocy i nie patrzyliśmy sobie w oczy tylko wypastowałem buty , ogoliłem się , wyprasowałem koszule , założyłem marynarkę i poszedłem na cmentarz usiadłem obok jej pomnika na ławce trzymając bukiet tulipanów , głupie. Łzy leciały mi po marynarce i wyjąłem z niej pudełeczko , tak właśnie w rocznice miałem zapytać czy uczynisz mi zaszczyt bycia moją żoną , ale to też miało sens. Wiem , że widziałaś mnie z góry albo siedziałaś obok mnie i byłaś tak samo rozżalona jak ja , że nie mogę Ci go dać i wziąć Cię w ramiona , kołując się.Właśnie dziś wyszedłem na balkon wieczorem i wyjąłem z koperty ostatnią kartkę , czyli pierwszą która napisałaś
" Poznałam kogoś niesamowitego , kogoś komu podobają się moje piegi , dołeczki w Polikach i kogoś kto patrzy na mnie tak że wiem że własnie tak patrzy tylko na mnie" i powiesiłem ją na ścianie jaką ostatnią która kończyła karteczkowe serce.Srodek był wypełniony naszymi zdjęciami.Zabawne bo to tak jak moje serce , wypełnione wspomnieniami. Wszystko zakryłem wielkim obrazem , bo to było tylko nasze.Nigdy ich nie zdejmę i chyba nigdy nie wyrzuce jej rzeczy.Patrze na niebo , bo przecież nim była , na gwiazdy i czuje pustkę bo chociaż przez jakiś czas żyłem dla jakiejs karteczki dzięki której czułem ją przy sobie.I znowu łzy.Wiem jedno jestteś i że każda z gwiazd podziwia jak ślicznie wyglądasz , każda z nich chce być obok Ciebie.Twoje włosy były jak morska fala leżące na Twojej twarzy , wiatr gdzieś tam łaskocze Twój policzek , księżyc tak niesmiało na Ciebie spogląda bo chyba Cię kocha a ja ? ja przykrywam Cię kocem złozonym na pół i kłade się spac byś może mnie przywitała rano uśmiechem , chociaż jeszcze ten jeden raz.