KOŁYSANKA - RODZIAŁ 31 - SARA - KLIK!
Rozdział 32
"Krwawiące ciało"
Vanessa przestała panować nad łzami, które spływały po jej lekko zaróżowionych policzkach. Zwinięta w kłębek leżała na podłodze we wnęce łazienki i cicho łkała. Demon zbił doszczętnie jej ciało, chcąc by zapomniała o tym, że może cieszyć się przyszłym macierzyństem, które jego zdaniem będzie jej odebrane. Jej skronie pulsowały od natłoku myśli i przeżyć, a serce powoli uspokajało swój rytm. Zburzona krew jeszcze szumiała w jej uszach, ale z każdą chwilą słabła, stawała się cichsza.
Van mocno zacisnęła powieki, starając się uspokoić rozszalałe nerwy. Tykanie zegara rozchodziło się echem po całym pomieszczeniu, a swąd przypalonego mięsa drażnił nozdrza pobitej kobiety. Mimo to trwała w bezruchu fizycznym, choć jej umysł szalał.
Nagle do jej uszu dobiegł odgłos czyiś kroków na klatce schodowej, a chwilę później delikatne pukanie do drzwi. Zamarła gdzieś w środku, czekając na to jak los rozwinie bieg wydarzeń. Tymczasem usłyszała znajomy, męski głos i zgrzyt otwieranych frontowych drzwi.
Konrad!
Starała się zawołać go, ale z jej ust wydobył się tylko cichy pomruk. Zacisnęła mocno pięści i chciała podnieść się, ale jej ciało odmawiało posłuszństwa, a ból rozyrywał jej mięśnie. Była za słaba, zdecydowanie za słaba. Pozostało jej czekać, przecież w końcu musiał ją znaleźć.
- Vanessa? - Jego zdenerowowany baryton zagrzmiał w salonie.
Próbowała krzyknąć po raz kolejny, ale znów jej gardło odmówiło posłuszeństwa. W głowie zaczęła szybko szukać jakiegoś rozwiązania i możliwości, która pozwoliłaby jej przywołać Konrada - jedyną osobę, której teraz mogła zaufać, przynajmniej tak jej się wydawało.
Odgłos jego nerwowych kroków pomieszany z przyspieszonym oddechem i dźwiękiem otwieranych kolejno drzwi każdego pomieszczenia jej mieszkania stale dobiegał do uszu Vanessy, a ona tylko mogła bezczynnie tego słuchać. Leżała w kącie rzucona jak szmaciana lalka, która znudziła się jakiemuś rozwydrzonemu bachorowi. Jednak, choć tak bardzo chciała, nie znudziła się demonowi, który ciągle nękał ją i rozwalał życie. O tak, była zabawką w jego rękach...
- Van! Błagam... Dlaczego jes tutaj tyle krwi, cholera jasna!
Wtedy wpadł do jej toalety, a ona dostrzegła jego twarz w lustrze, które wisiało tuż nad umywalką. Był przerażony, a po jego policzkach toczyły się wolno łzy. Wtedy Vanessa jeszcze raz wydała z siebie niezrozumiały pomruk, a on w ułamku sekundy odwrócił się i dostrzegł jej posiniaczone i zakrwawione ciało.
Jedyne co później pamiętała, to jego spojrzenie pełne troski, dotyk jego rąk i wycie syren karetki pogotowia. Reszta była mgłą w jej umyśle, który powoli zapadał w miarowy sen.
Opowiadanie należy do mnie. Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie całości lub fragmentów zabronione.