Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 41
Gwiazdy migotały wysoko na niebie, a księżyc otulał przyjemnym światłem ulice. Wszystko wokoło wyglądało tak spokojnie, bezpiecznie. Lena wychyliła głowę przez okno samochodu i pozwoliła by wiatr igrał w jej włosach, burząc fryzurę, nad którą tyle pracowała. Wsuwki obluzowały się, kilka pojedyńczych kosmyków wysunęło się z koka. Chłonęła całą sobą noc tego miasta. Krzyk wydobył się z jej ust. Wyrzuciła z siebie wszystkie swoje złości, smutki i rozterki. Mimo tego, że ciągle wracała myślami do Maksa nie czuła już tej bezgranicznej pustki gdzieś pod żebrami. Nadal odczuwała ból, ale przestrzeń jakby zapełniła się czymś twardym. Wiedziała tylko tyle, że Maks jako jedyny mógł przebić się przez ten mur.
Powróciła na swoje miejsce, a wzrok przeniosła na wpatrzonego w nią Karola. Jego śmiech sprawił, że jej policzki zaczerwieniły się.
- Pomyślisz, że jestem jakąś dziwaczką - opuściła głowę, czując się tak niezręcznie.
- Dlaczego tak uważasz? - zatrzymał samochód, gdzieś na poboczu.
- Przed chwilą wychyliłam głowę przez okno jak jakaś stuknięta nastolatka i wydzierałam się!
Jego gardłowy śmiech znów rozbrzmiał w aucie.
- Popatrz mi w oczy - ujął w palce jej podbródek. - Jesteś najbardziej szaloną kobietą jaką było mi dane poznać w moim życiu, ale to nie zmienia faktu, że jesteś niesamowicie piękna i tak samo inteligentna - zbliżył usta do jej warg. - Więc proszę cię, nigdy więcej nie mów przy mnie, że jesteś stuknięta.
Językiem przejechał po jej rozchylonych ustach i znów wrócił na swoje miejsce. Chwilę wpatrywali się w siebie, czując, że atmosfera ocieka intymnością i pożądaniem. Mimo tego Lena odczuwała względem niego mieszane uczucia, jednak tylko on ostatnio starał się wyrwać ją z tego pełnego łez egzystowania. Darzyła go szacunkiem za tą niebywałą wytrwałość, ona na jego miejscu by już sobie dawno odpuściła. Ciagle zastanawiała się gdzie podziewała się Maks, skoro nie pojawił się w pensjonacie od miesiąca, od ich ostatniej rozmowy we wspólnej sypialni. Martwiła się o niego, jednoczeście czując, ze zazdrość trawi jej trzewia. W jej myślach uparcie pojawiał się obraz Miszki kochającej się z Devere. Doprowadzało to ją do szału, ale nie była w stanie czegoś zrobić by to zmienić. Teraz tym intymnym gestem czuła się tak jakby zdradziła po przez to Maksa. Jakaś odraza względem siebie zakiełkowała gdzieś w niej głęboko. Usprawiedliwiała się tylko tym, że znów chce poczuć ciepło męskiego ciała.
Wysiliła się na sztuczny uśmiech i poprosiła żeby już jechali. Do końca podróży panowała między nimi cisza, przerywana od czasu do czasu jakimś dzwiękiem poza autem.
Gdy wjechali na podjazd rezydencji, gdzie mieszkała rodzina Karola, ich oczom ukazała się ogromna willa. Wokół niej rozciagał się przepiękny ogród różany, ich zapach intensywnie przesiąkał przez skórę kobiety. Wyskoczyła szybko z samochodu i podeszła do klombu. Musnęła palcami kwiat i zbliżyła nos do jego środka.
- Antoś na pewno czeka już w środku, chodźmy - kiwnęła głową i złapała go pod ramię, które wyciagnął w jej stronę.
Dom przepełniony był wystrojonymi gośćmi. Dzieci biegały wokół zastawionych łakociami stołów wesoło przy tym krzycząc. Urodziny Karola nie przypominały raczej tradycyjnego przyjęcia, na które wcześniej chodziła Lena. Oszewm jej rodzina była zamożna, ale ona jakoś unikała tych wszystkich sztywnych bankietów. Wolała wieczór w gronie znajomych czy rodziny, tam gdzie czuła się pewna i lubiana.
Karol podchwycił jej spojrzenie i zaprosił gestem do tańca. Z drżącymi dłońmi podążała na parkiet, poczuła, że może wrócić do normalnego życia. Teraz albo nigdy.
mało Was ;c
Inni zdjęcia: :) harrypottergallery:) harrypottergalleryHarry z Ginny harrypottergallerySzczęśliwy Remus :) harrypottergalleryRemus Lupin :) harrypottergalleryZamyślony Harry harrypottergallery:) harrypottergalleryRemus i Tonks harrypottergalleryUliczka acegRemus i Tonks harrypottergallery