photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Tańcząca w ciemnościach 34
Dodane 24 MARCA 2013
327
Dodano: 24 MARCA 2013

Tańcząca w ciemnościach 34

Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 34

Podniosła ciężkie powieki, czuła się jakby ktoś dzień wcześniej uderzył ją młotem w głowę. Ostrożnie wstała i cicho podeszła do drzwi. Szpital pogrążony był we śnie, obrzuciła spojrzeniem zegar wiszący nad jej łóżkiem. 4:30.  Niechętnie wróciła do pokoju. Cały czas myślała o Maksie. Nie pojawił się od ostatniej rozmowy, a tak bardzo chciała mu powiedzieć, że nie jest zła na niego, że wtedy zawładnęły nią emocje.

Sen nie przyszedł aż do południa, dopiero po dwunastej odczuła lekkie zmęczenie. Gładząc brzuch odpłynęła. Śniło jej się, że jest na jakiejś łące, a wokół niej było mnóstwo kwiatów. Trzymała małe dziecko na rękach, śpiewając mu jakąś piosnekę. Chwilę potem pojawił się Maks, który otoczył ich ramionami. Gdy zbliżał już swoje wargi do jej ze snu wyrwał ją dźwięk komórki. 

Poderwała się, siegając po urządzenie. Kląc w duchu nacisnęła zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Lena, tu babcia - dziewczyna mocniej ścisnęła słuchawkę. - Przepraszam, że całkowicie odsunęłam się od ciebie, że zostawiłam cię z tym wszystkim samą. Ja... - jej głos załamał się. - Wpadłam znów w nałóg alkoholowy... Pomóż mi kochanie, błagam.

- Babciu, nie przepraszaj... Maks... On to zrobił, był przy mnie. Jutro wychodzę i obiecuję ci, że prosto ze szpitala pojadę do ciebie. Obiecuję.

 

***

 

- Maks! Musimy podjechać od tyłu, inaczej koleś z towarem uciekanie. Skup się! 

Devere był zdenerwowany pierwszym zleceniem, na tyle mocno, że jego dłonie stały się mokre i niezręczne. Zachowywał się jak słoń w składzie porcelany. Odetchnął głęboko i wyciągnął broń, wolnym krokiem przemierzał budynek. Jego wzrok musiał znaleźć się w kilkunastu miejscach na raz, jeśli nie chciał dostać kulki.

John zastawił wejście autem i miał odciągnąć uwagę typa, który kierował ciężarówką. Maks podbiegł do jednego z kół samochodu i przykucnął, teraz musiał czekać. Postawny mężczyzna podszedł niechętnie do Lucka, który opierał się o auto paląc papierosa. Teraz była kolej Devere, ocierając pot z czoła pognał na miejsce kierowcy.

Wsiadając, odczuwał nutkę adrenaliny. Obrzucił wzrokiem widok w lusterkach i odpalił maszynę. W tym właśnie momencie rozległ się strzał. Czyjeś ciało upadło głucho na ziemię. Gdy przejeżdżał obok jego zwłok, czuł, że długo tak nie da rady. Musiał przyspieszyć na tyle mocno, by pociągnąć za sobą jak najmniej trupów.

Jechał za Johnem i jego bratem kilka godzin. Nie miał pojęcia co znajduje się na pace samochodu, jednak musiało być to coś bardzo drogiego. Był przerażony tym wszystkim, wpakował się w coś co teraz nie miało odwrotu, właściwie nie miał zamiaru rezygnować. Chciał tylko sprawidzić, kto ma obsesje na punkcie jego dziewczyny i dopiero wtedy odpuścić.

 

Późnym wieczorem zajechali pod ogromną halę otoczoną siatką pod napięciem. Niedaleko budynku stała wieża, skąd oberwowano wszystkich, którzy wjeżdżali na ten teren. Wokół samochodu zaczęło  kręcić się kilku podjerzanych typów. Każdy z nich obrzucił Maksa nieufnym spojrzeniem. Bracia uspokoili kumpli kilkoma słowami, po czym wszyscy skierowali się na tył ciężarówki. Devere czuł, że nie szybko zaskrobi sobie ich zaufanie, ale musiał udawać. Nie mógł popełnić żadnego błędu, to oznaczałoby jego koniec. Oparł się niedbale o maskę jakiegoś auta i patrzył jak dwóch kolesi wsakuje do ciężarówki. Towar z przodu to była tylko atrapa - to co najważniejsze znajdowało się za nim. Kilka chwilę potem oczom Maksa ukazały się dwa duże rzędy kokainy. Jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, chwiejnie podszedł do Johna.

- Dużo tego tu jest? - szepnął mu do ucha.

- Coś około 2,5 tony. Pierwszy raz w życiu widzisz coś takiego? - Devere skniął głową. - Lepiej, żeby oni o tym nie wiedzieli.

Pomógł im w rozładowaniu naroktyków i poszedł za Luckiem coś zjeść. Kuchnia i jadalnia znajdowały się na tyle hali, dwa pomieszczenia były po brzegi wypełnione ludźmi. Maks niepewnie usiadł obok jednego mężczyzny, który miał ogromny tatuaż na połowie twarzy. Rozmowy przy stole umilkły, a wszyscy skierowali wzrok na biznesmena, czekając na to aż zacznie gadać. 

Dwie godziny później wszyscy traktowali Devere jak swojego. Do rana śpiewali, tańczyli i głośno śmiejąc się pili hektolitry piwa. Wydawało się, że wszystko idzie po myśli Maksa.

CDN...

Komentarze

~dilerka100991 Uwielbiam czarno białe zdjęcia :)
25/03/2013 6:50:02
nelqable Świetnie piszesz ;3
24/03/2013 21:44:23

Informacje o opisymiloscdorapu


Inni zdjęcia: 1537 akcentovaSynuś nacka89cwa:) milionvoicesinmysoulSurowa pustynia bluebird11Na dobranoc Rusałka Admirał :) halinam*** coffeebean1Międzyzdroje milionvoicesinmysoulZ wczoraj KSIĘŻYC 76% 15.07.2025 xavekittyxSahara kładzie się spać bluebird11:* patrusia1991gd