Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 23
Białe światło, bardzo intensywne białe światło zalewało ją całą, wżerając się w warstwę jej opalonej skóry. Bądź co bądź, tak jej się przynajmniej wydawało. Dusiła się w tym świetle, aż w końcu poczuła, że staje się jego częścią... Nie była już sobą, była tymi ostrymi promieniami...
Chciała otworzyć oczy, ale coś jej nie pozwalało. Chciała zamrugać, ale powieki były jak z ołowiu. Próbowała zerwać się z łóżka, ale nie potrafiła. Czuła się kompletnie zdezorientowana, przez chwilę wydawało jej się, że nadal śni... Że żyje snem.
Starała się zebrać w sobie wszystkie siły i spróbować raz jeszcze. Jednak znów całe jej starania poszły na marne. Była jak żywy trup. Nawet nie mogła się rozpłakać, upuścić grama tych złych emocji... Wszystko się w niej kumolowało, każde najmniejsze niepowodzenie. Nie miała pojęcia co się z nią dzieje, czuła światło, słyszała dźwięki, ale pozostawała bierna na to, żeby wykonać jakikolwiek ruch.
Nagle do jej uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi, zamarła na chwilę i zaczęła nasłuchiwać. Lekarz przeprowadzał rutynowe działania, kręcił się po pokoju i sprawdzał parametry.
Lena chciała coś powiedzieć, ale usta pozostały w spoczynku. W końcu mężczyzna opuścił pomieszczenie, a ona nadal szarpała się we własnym ciele.
- Lena... - miękki męski szept dobiegł do jej uszu.
Maks! Tak bardzo pragnęła wyciągnąć do niego ramiona, ale znów ją coś blokowało.
- Skarbie, wróć do nas szybko. Tęsknię za tobą - pieścił jej dłoń. - Lekarze wprowadzili cię w stan śpiączki, żebys zebrała siły. - powiedział to, tak jakby czuł, że jest kompletnie zagubiona i chciał jakoś ulżyć jej. Poczuła, że odgarnia kosmyk włosów z jej czoła i składa na nim delikatny pocałunek. - Muszę pojechać do mieszkania, wziąć prysznic, przebrać się. Za godzinę będę tutaj znów.
Ogarnęła ją niesamowita pustka, gdy wyszedł. Wróciła do jego słów.
A więc śpiączka. Chcę już pogładzić mój brzuszek, mówić do niego... Tęsknię za Maksem, za jego ciałem. Boże, jak ja mam ochotę się do niego przytulić! Teraz jestem przykuta do łóżka, świetnie. Czuję się jak w potrzasku...
- To ona? - nieznajomy głos przerwał jej rozmyślenia.
- Mhm. Zobacz jaka jest bezbronna, drobniutka - szyderczy śmiech odbił się echem od ścian.
- Musimy ją jakoś stąd zabrać, tak żeby nikt się nie zorientował. No i póki ten jej boy nie wrócił!
- Nie panikuj, dokopiemy mu najwyżej - znów się zaśmiał.
Zaraz, zaraz. Znam ten głos! O nie, wrócili! Niech ktoś przyjdzie! Maks...
Jeden z porywaczy zbliżył się do niej i musnął szorstkimi palcami jej dłoń.
- Nigdy nie miałem takiej kobiety... Przyzwyczaiłem się do tanich panienek z burdelu. Ona to zupełne ich przeciwieństwo. Zadbana, pachnąca drogimi perfuamami, nie potrzebuje makijażu żeby być piękną... - dotknął ustami jej szyji.
- Przestań, mamy robotę!
Fu, fu, fu! Niech już nie otwiera przy mnie ust! Takiego swądu jeszcze nie czułam!
Wizytę przerwała im pielęgniarka, która przyszła zmienić opatrunek. Zchowali się we wnęce i czekali aż nie opuści pokoju. Czas dłużył im się w nieskończoność. Obserwowali z ukrycia każdy ruch kobiety. Chcieli zaatakować, ale niepotrzebne były im dodatkowe ofiary. Mieli dość rozlewu krwi, jednak w tym zawodzie to norma. Zabijali, porywali dostając za to gotówkę. Dla nich to był zawód jak każdy inny. Jednak sami sobie go nie wybrali, zmusiła ich do tego sytuacja materialna. Brak kasy dawał o sobie znać na każdym korku, aż w końcu nadarzyła się jedyna taka okazja i stali się tym kim teraz są.
Byli przyzwyczajeni do ryzka, żyli dzięki niemu. Bez najmniejszych przeszkód zwinęli dwa lekarskie uniformy, ukradli karetkę i wywieźli śpiące ciało dziewczyny...
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwaJa nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24