photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Tańcząca w ciemnościach 22
Dodane 13 MARCA 2013
509
Dodano: 13 MARCA 2013

Tańcząca w ciemnościach 22

Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 22 / piosenka w tle - klik :)

- Kochanie, wytrzymaj. Proszę, żyj... - mówił wprost do jej ucha.

Dygotał ze strachu, a po jego plecach cały czas krążyły przeraźliwe ciarki. Patrzył w jej oczy i widział jak gasną, jak jej dusza wypala się. Z rany sączyła się krew, a lekarze starali się zatamować krwotok. Ten widok wlał w niego świadomość bezradności. Odsunął się robiąc jeszcze więcej miejsca dla dwóch mężczyzn ratujących życie Leny. Oczy przekrwione od płaczu były kontrastem dla cery, która momentalnie pobladła. 

Odwrócił wzork, nie mógł patrzeć jak umiera. Ukrywając twarz w dłoniach, przyrzekł sobie, że znajdzie tego kogoś kto ją postrzelił. 

Potem wszystko potoczyło się szybko. Wpadli do szpitala wioząc Lenę na noszach. Maks wbiegł tuż za nimi prosząc, by zrobili wszystko, żeby przeżyła. Kilka minut później ściskał komórkę w dłoniach i układał w myślach plan rozmowy. Wciągnął głęboko powietrze, wybierając pierwszy numer. 

Telefony wykonane do najbliższych jej osób, były jak tnący bicz. Słyszał w słuchawce tylko krzyk i płacz mieszany z nienawiścią. 

 

 

Babka Leny trzymając różaniec w dłoniach cicho łkała. Maks podszedł do niej i mocno przytulił. On również potrzebował czyjegoś wsparcia. Płakali razem, modląc się w duchu. Czuł, że serce mu pęka, że jego naczynia rozlatują się z bólu. Zamknął oczy, wracając do ich wspólnych nocy. Mieli tyle planów, tyle razem przeżyli. Nie potrafił wyborazić sobie, że teraz może zniknąć już na zawsze. 

Po trzech godzinach męczarni w drzwiach pojawił się lekarz, który operował wnuczkę Leandrów. Babka dziewczyny podbiegła do niego i błagalnie spojrzała w jego oczy. Obrzucił ją smutnym spojrzeniem.

- Jej stan jest stabilny, ale doba po operacji będzie decydująca. Nic nie jest jeszcze przesądzone.

- Możemy ją zobaczyć?

Starszy mężczyzna pokręcił głową. Maks czuł jak napięcie powoli ustępuje, jednak bał się jeszcze o kogoś.

- A co z dzieckiem?

- Wszystko z nim w porządku, oboje mieli bardzo dużo szczęścia. Kula uszkodziła klika ważnych organów, jeszcze kilka minut i pani Lena by się wykrwawiła. Przepraszam teraz, muszę wracać do pracy. 

Devere siedział na szpitalnym korytarzu, dopóki pielęgniarka nie pozwoliła mu na chwilę zajrzeć do ukochanej. Przekraczając próg pokoju,  czuł jednocześnie radość i smutek. 

Kobieta była przypięta do mnóstwa maszyn. Bicie jej serca rozchodziło się echem po całym pomieszczeniu. Ciało bezwładnie leżało, a jej twarz była biała jak śnieg. Usiadł na brzegu jej łóżka i złapał szczupłą dłoń kobiety.

- Kocham cię, nie zostawiaj mnie... - przytulił twarz do jej ręki. - Pamiętasz ile mieliśmy planów? Ile marzeń? Nie zostawiaj mnie teraz z tym samego. Błagam, walcz. Dla mnie, dla rodziny, dla naszego dziecka... 

Jej powieki, jej ciało pozostało bez ruchu. Życie to nie film, gdzie ukochana tuż po operacji szczęśliwie się wybudza, a dla lekarzy to nieprawdopodobny cud. Życie to trwanie przy łóżku szpitalnym kogoś, kogo los nie jest przesądzony. Życie to miliard wątpliwości na sekundę, to świadomość możliwej utraty osoby najważniejszej.

Zmęczenie powoli ogarniało jego ciało, jednak on nieprzerwanie siedział przy jej łóżku - ubłagał o to pielęgniarkę. Babka dziewczyny pojechała przespać się, a koło południa miała  go zmienić. 

Ranek zastał go siedzącego i wpatrującego się w ukochaną. Cały czas patrzył w jej oczy, studiował rysy jej twarzy. Rozbiegane myśli krążyły wokół wspomnień, które teraz były cenne niczym księżycowy pył. Wrócił do początku ich drogi przez miłość...

Pamiętał tą noc w jego sypialni. On, doświadczony i pewny siebie przyszły biznesmen. Ona, nieśmiała śliczna dziewczynka z brakiem wiedzy praktycznej w sferach seksu. Wprowadził ją w te tajniki, pokazał co to znaczy pragnąć kogoś. Kochali się otuleni blaskiem księżyca wpadającego przez duże okna. Wiła się z podniecenia pod nim, jęczała i prosiła o więcej. Wtedy wpadł po uszy, widząc jej ciało w całej okazałości. Następnego dnia pojawiły się wyrzuty sumienia, że wykorzystał młodą i zbyt ufną dziewczynę. W efekcie swój wyjazd przesunał na następny dzień. Zostawił ją bez słowa, a ona nawet się nie zająknęła, gdy znów kochali się kilka tygodni potem.

Ukrył twarz w dłoniach. Czas cofnął się znów o te kilka lat. Znów byli młodsi o dwa lata, znów tak optymistycznie nastawieni do świata. Tańczyli wtedy na weselu jednego z pracowników pensjonatu, a zarazem najlepszego przyjaciela babki dziewczyny i rodziców Maksa. Wtulona  w jego tors śmiała się, a on wdychał jej zapach. Widział w jej oczach miłość i pożądanie, ale sam przed sobą nie potrafił się przyznać, że czuje to samo. Wydarzenia tamtej nocy potoczył się tak szybko, że trudno było zmienić ich bieg. Odeszła tylko na chwilę od niego, a w jego ramionach znalazła się, jak powrzechnie twierdzono, najpiękniejsza kobieta w Łebie. Jego dumę przyjemnie połechtały jej komplementy. Nie widział wtedy, że całej tej scenie przygląda się Lena. Nie widział łez toczących się po jej policzkach, gdy Lori objęła jego kark i złożyła namiętny pocałunek na jego wargach. Kilka dni po tym zdarzeniu przychodził do Leandrów, ale za każdym razem albo Leny nie było, albo była zajęta. Nie rozumiał tego, przecież zawsze miała dla niego czas. Dopiero, gdy w dzień wyjazdu wykrzyczała mu prosto w twarz co o  nim myśli, zrozumiał.

- Jesteś najgorszym, najpodlejszym człowiekiem jakiego dane mi było znać!  Widok ciebie doprowadza mnie do szału, dlatego zejdź mi z oczu!

- Lena, co się stało? Dla...

- Dlaczego?! Ty się pytasz dlaczego?! Zadaj sobie to pytanie i wróć myślami do wesela pana Kamila - zmarszczył nos, a jego twarz momentalnie rozjaśniła się. - Co już pamietasz?!

- To nie tak...

- Dość!  Twierdziłam, że wszyscy mylą się co do ciebie. Jednak najśmieszniejsze jest to, że to właśnie ja pomyliłam się co do naszej znajomości - śmiało spojrzała w jego oczy i nerwowo się roześmiała. - Tak naprawdę to cię nie znam. Spadaj do tej twojej Lori, żegnam.

Nie zatrzymywał jej, pozwolił żeby wyjechała. Gdyby wtedy dała mu szansę... Gwałtownie poderwał się.  Jego ciało stało się dziwnie lekkie. Poczuł mdłości. Nieobecnym wzrokiem spojrzał w stronę łóżka, ale ono jakby zaczęło się oddalać. Chciał je złapać, ale nie potrafił. Ręce i nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Grunt nagle osunął mu się spod stóp. Jego ciało ciężko uderzyło o posadzkę, najbardziej ucierpiała głowa. Chwilę później wokół jego włosów pojawiła się mała czerwona plama...

Komentarze

~dilerka100991 Super :)
14/03/2013 7:15:04
opisymiloscdorapu :)
14/03/2013 11:25:35

Junior co0ki piękne ;)
13/03/2013 21:31:43
opisymiloscdorapu :)
14/03/2013 11:25:32

Junior co0ki piękne ;)
13/03/2013 21:31:45
opisymiloscdorapu :)
14/03/2013 11:25:29

pomocniczawrozka Czekam z niecierpliwością na kolejną część ! :)
Niesamowite. Miałam ciarki jak to czytałam.
13/03/2013 17:41:51
opisymiloscdorapu miło ;3
13/03/2013 18:16:01
sera Ja też czekam <333
13/03/2013 19:08:31

Informacje o opisymiloscdorapu


Inni zdjęcia: Fotograf plenerowy bluebird11506 mzmzmz2025.07.14 photographymagic*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczyszomg twice realiti