Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 19
Wypadł z sypialni, jednocześnie potykając się o swoje buty. Zaklął i dużymi krokami pokonał dystans korytarza. W łazience ochlapał twarz zimną wodą, umył zęby. Ciszę przerwał hałas w kuchni. Zastygł w bezruchu, a każdy jego mięsień był gotowy do biegu. Zaczął nasłuchiwać.
Starał się nie wydać najcichszego dzwięku, gdy opuszczał toaletę. Powoli zszedł po schodach, a do jego uszu dobiegł odgłos obijanych o siebie talerzy. Zmarszczył brwi, nic nie dawało mu spójnej całości. W myślach policzył do trzech i z impetem wpadł do kuchni.
- Lubisz ostre wejścia? - Lena zaśmiała się, podchodząc do niego. - Chciałam zrobić ci śniadanie, nie gniewasz się, prawda? - obrzuciła jego twarz zatroskanym spojrzeniem.
-Pewnie, że nie. Karol dzwonił, oni wszyscy myślą, że porywacze znów cię zabrali! - mocno ją przytulił.
-Przecież zostawiłam wiadomość babci - zamyśliła się. - Karola poznałam jak wychodziłam.
-Tak? - Maks ściagnął brwi.
- Mówił, żebym nie angażowała się w związek z tobą...
-Że co?! - nagle jej przerwał. - Zaraz wracam - wyszedł naciągając na siebie koszulę.
Pół godziny potem stał przed domem kuzyna. Pięścią uderzył w drewniane drzwi, chwilę później uchyliły się i stanął w nich Karol.
- Co ty nagadałeś Lenie?! - wrzasnął zdenerwowany Maks.
- Ciszej... Nic, a co jej miałem powiedzieć?
- Podobno rozmawialiście rano i po jaką cholerę ten alarm, że zniknęła?!
- Spadaj - zatrzasnął mu drzwi przed nosem.
Wściekły wrócił do mieszkania, jednak widok ukochanej w mgnieniu oka rozwiał jego złość. Podszedł do niej i mocno ją przytulił. Westchnęła dotykając językiem jego warg. Chciał czuć jej bliskość jeszcze bardziej. Całując ją, wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.
Lena czuła się w ramionach tego mężczyzny jak zupełnie ktoś inny.
-Maks?
- Nie mów nic - przkrył jej wargi swoimi.
Wracając do pensjonatu ciągle zastanawiała się czy dobrze zrobiła, że nie spytała Maksa o to czy on nie jest ojcem jej dziecka. Zamykając za sobą drzwi pokoju poczuła niesamowitą pustkę. Samotność wyciągała do niej macki zewsząd, mocno ścisnęła kobietę i pozwoliła tylko w płaczu osunąć się jej po ścianie.
Sen nie przyszedł nawet w nocy, Lena drżała z żalu. Chciała odzyskać wszystkie wspomnienia, a koszmar porwania wymazać raz na zawsze. Ciche pukanie do drzwi przerwało jej rozmyślania.
-Proszę - zachrypnięty głos wydobył się z jej ust.
W pokoju pojawił się kuzyn Maksa.
- Wszystko w porządku?
-Co ty tu robisz? - gwałtownie usiadła na łóżku.
- Pracuje w pensjonacie.
Lena niespokojnie poruszyła się, gdy Karol zamknął za sobą drzwi,
-Musimy porozmawiać - mówiąc to zbliżył się do łóżka.
- O czym?
-O dziecku. Naszym dziecku.
- Co ?! - kobieta ze złością spojrzała w oczy gościa.
- Jesteś ze mną w ciąży. To ja jestem ojcem tego maleństwa - palcami musnął jej brzuch. - Ktoś w końcu musiał ci o tym powiedzieć.
- Nieprawda, wynoś się stąd! - pięściami uderzyła w jego klatkę piersiową.
Karol zaśmiał się i powoli opuścił pokój. Dziewczyna stała z zaciśniętymi palcami, a jej klatka piersiowa szybko się unosiła. Wróciła do łóżka i zaciągnęła koc po same uszy. Z całych sił próbowała uspokoić szalejące w niej emocje.
Z jednej strony nie potrafiła uporządkować sobie tego bałaganu, z drugiej nie miała podstaw, żeby mu nie wierzyć.