Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 8
Wpadła do domu cała zdyszana. Miała mało czasu, Maks mógł w każdej chwili przeczytać kartkę. Zaczęła zbierać swoje rzeczy, nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że są w kompletnym nieładzie. Łzy zamazywały obraz, a dłonie drżały zapinając torbę podróżną. Zebrała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i poprawiła makijaż. Zajrzała do portfela - pusto. Będzie musiała zajść po drodze do bankomatu, w między jeszcze czasie zadzwonić do pracy i przedłużyć urlop.
W myślach kolejny raz przeliczyła czy wszystko ma. Wtedy rozległ się znowu dzwonek telefonu. Stała jak zahipnotyzowana patrząc w stronę aparatu. Pojawiły się pierwsze wątpilowści czy dobrze robi. Sięgnęła po pokorwiec na laptopa i ostrożnie zchowała w nim komputer. Zapomniała o wszytkich "ale", krążących w jej głowie.
Komórka zamilkła, telefon stacjonarny zadzwonił w salonie. Włączyła się automatyczna sekretarka:
- Lena! Przeczytałem twoją wiadomość. Proszę cię nie wyjeżdżaj! Błagam, musimy porozmawiać. Nie wiem ile zobaczyłaś w biurze,
ale wszystko ci wyjaśnie, k...
Podbiegła i zamachnęła się, zrzucając telefon ze stolika. Trzask sprawił jej przyjemność, uśmiechnęła się przez łzy i zaczęła szukać kluczy od domu.
Mieszkanie opuściła kilka minut potem.
- Miszka, przepraszam... - spojrzała na niego pytająco. - Nie mogę, tak!
Odwrócił się do niej tyłem i zaczął drżącymi dłońmi zapinać koszulę. Dziewczyna przytuliła się do jego pleców. Chowając twarz w dłoniach nie zobaczył cienia, które rzuciła Lena zostawiając kartkę na drzwiach.
-Maks, to ja przepraszam. Wiedziałam, że kochasz tamtą dziewczynę, a przyszłam tu i... - przerwała odsuwając się od niego.
- I?
- Sądziłam, że seks z tobą pozwoli mi zapomnieć o Pawle.
On pomyśał dokładnie tak samo. Wstydził się wyznać to kobiecie, mogłaby poczuć się jak on teraz. Chciał wykorzystać ją, by zapomnieć o miłości, która zagnieździła się w jego sercu. Tymczasem, ona chciała dzięki niemu zapomnieć o raperze.
Głośno wypuścił powietrze i poprosił Miszkę, żeby zostawiła go samego. Dziewczyna bez najmniejszego protesu ruszyła w stronę wyjścia. Zamykając drzwi, zobaczyła kartkę.
-To chyba dla ciebie - wróciła podając liścik mężczyźnie.
Maks spojrzał w stronę papierka i szybko przeczytał. Czuł, że grunt powoli osuwa się mu spod stóp. Zaschło mu w ustach, a złość na siebie przesłoniła cały zdrowy rozsądek. Wybiegł z biura wybierając numer Leny. Nie odbierała. Zaklął głośno, dodatkowo zapomniał kluczyków od samochodu.
Pięć minut potem stał w korku. Uderzył w kierwnicę i zwyzywał cały świat. Nie przestawał dzwonić. W końcu wybrał numer domowego telefonu dziewczyny.
...czwarty, piąty, szósty sygał - sekretarka.
-Lena! Przeczytałem twoją wiadomość. Proszę cię nie wyjeżdżaj! Błagam, musimy porozmawiać. Nie wiem ile zobaczyłaś w biurze, ale wszystko ci wyjaśnie, kocham cię!
Przerwała połączenie, westchnął i powoli przemieszczał się przez miasto.
Dwadzieścia minut potem zastał puste mieszkanie. Serce waliło mu jak oszalałe, szafa była pozbawiona większości garderoby, kosmetyki z łazienki zniknęły.
Usiadł na łóżku i spuścił głowę. Pustka wokół niego zaczęła go przytłaczać. Kobieta, którą kochał wyjechała. Wiedział, że jeśli ona zniknie na zawsze z jego życia to ono, tak naprawdę straci sens. Jej uśmiech dodawał mu sił, jej dotyk sprawiał, że chciało mu się żyć, smak jej warg smakował jak najlepsze wino, błękit jej oczu przypominał za każdym razem bezchmurne niebo. Chciał zacząć jej szukać, ale wiedział, że nie zdąży na czas dojechać na peron, o ile pojechała pociągiem. W rodzinnym mieście raczej się nie zatrzyma, bo tam łatwo by ją znalazł. Póki co podzwoni po znajomych, rodzinie - może oni coś wiedzą. Przynajmniej będzie miał jakieś zajęcie.
Wieczór opadał powoli na miasto, gdzie mieszkała i prowadziła pensjonat jej babka. Przez telefon poprosiła ją, żeby nie mówiła nic rodzicom. Starsza kobieta spełniła prośbę wnuczki, jednak nie popierała jej pomysłu.
Jedząc kolację dziewczyna tylko kiwała głową albo coś pomrukiwała. Nie miała siły na rozmowę, chciała odpocząć od całego zgiełku jej życia. Rodzicielka jej matki nie dawała za wygraną, wypytywała się i drążyła bolesny powód wyjazdu. Lena w końcu opowiedziała jej dlaczego opuściła miasto i przyjechała tu.
Pani Leander dobrze znała Maksa i jego rodzinę. Byli szanowani i cenieni, a młody Devere wydawał się inteligentny i przede wszystkim, całe rodzinne miasto dziewczyny widziało jak uganiał się za Leną. Dlatego trudno było zrozumieć, dlaczego tak postąpił.
Opadająca z sił i przygnębiona w końcu udała się spać. Pokój znajdował się na uboczu i babcia obiecywała, że będzie miała spokój. Teraz tylko tego potrzebowała, wiedziała jednak, że ta kobieta nie pozwoli jej całych dni spędzać w pokoju.
Następnego dnia obudziła się grubo po dwunastej. Ubrała się, związała włosy, nałożyła delikatny makijaż i zabrała się za rozpakowanie rzeczy. Wieszając ostanie ubranie w szafie, ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie do nich podeszła. Uchyliła je, a jej oczom ukazał się wysoki, przystojny brunet. Na tacy trzymał śniadanie, a jego śnieżnobiałe zęby ukazały się wraz z szerokim uśmiechem.
Opowiadanie należy do mnie.
Wszelkie prawa zastrzeżone!
Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie
fragmentów lub całości zabronione
Inni zdjęcia: Morzine ajusiaMalaga ajusiaMalaga ajusiaZakopane suchy1906Bionnassay ajusiaChamonix ajusiaChamonix ajusiaChamonix ajusiaAlpy ajusiaAlpy ajusia