where have you been?

żyjemy. byle do piątku, byle do świąt, byle do wyjazdu, byle do lata, byle jak.

niedawno byliśmy dziećmi, a świat był piękny, potem doszły problemy, uczucia, jakieś błędy.

chciałabym powiedzieć, że wszystko mi jedno, że Ty, to tylko przeszłość, ale nie umiem, bo żyję wspomnieniami, bo dalej coś czuję, przecież Ty to wiesz.

kiss the sky.

faceci nie mają motyli w brzuchu, tylko ucisk w spodniach

fikcyjna zabawa, pełna klęsk i porażek, potocznie nazywana życiem.

a on nadal będzie najczęstszym bohaterem jej snów, myśli i planów.

już nigdy więcej nie dopuszczę nikogo do siebie tak blisko.

chciała po raz ostatni móc poczuć słoki smak jej ust, złapać ją za rękę, przytulić.

mając go, nie potrzebowała niczego więcej.

nienawidzę braku Twojej osoby.

albo Ci zależt albo nie. a pomiędzy jest: fajnie, że jesteś, ale tak konkretnie, to mam na Ciebie wyjebane.

weź wyjdź i kontynuuj swój monolog za drzwiami.

trzymamy poziom na imerach, bo ciążko nam utrzymać pion.

nie mam czasu się z kimś zadawać i udawać, że mi to nastrój poprawia.

wystarczy, że Szczęsny stał na bramce i każda dziewczyna nic nie wiedząc o piłce nożnej, nagle jest jej fanką.

mam w dupie to, że miałam się nie przywiązywać.

kocham Cię. przestań istnieć.

trzymam świat za łydki, bardzo mocno, żeby nigdzie nie uciekł.

gdybym jeszcze umiała się śmiać, to bym chciała umrzeć ze śmiechu i to nie raz. nawet chciałabym uciec stąd. tylko dokąd, dokąd tu uciekać?