Prawda jest taka, że czasami tak bardzo mi Ciebie brakuje, że ledwo mogę to znieść. 

Po pierwsze jestem jaki jestem to fakt, po drugie lubię kiedy buja się mój świat. po trzecie poruszam się raz w przód raz w tył, po czwarte ja piłem, piję i będę pił.

Nie myśl sobie, że jeżeli uśmiecham się cały dzień, to wszystko wróciło do normy. Sztukę sztucznego uśmiechu opanowałam do perfekcji. Nawet nie jesteś świadomy tego, kiedy ją stosuję. 

Nawet jeśli świat jest chujowy, to my jesteśmy zajebiści.

Ciągle przeklinamy system i walimy te piwska.

Kiedyś zmierzałem do szczęścia, dziś nie wiem sam, gdzie biegnę. Bo niebo jest już chyba zbyt odległe.

Witaj w świecie, w którym problemy zwalczane są nałogami.

Facet to ma być połączenie romantyka i skurwiela, a nie jakaś tępa pizda.

- Jesteś oskarżony o przetrzymywanie kobiety w piwnicy.

- Ale ja chciałem zrobić tylko roczny zapas pasztetu.

I czekam na lepsze jutro, bo jak narazie jest mi jedynie smutno.

Najgorsze jest to kiedy kogoś kochasz i nagle dociera do Ciebie, że już nigdy go nie zobaczysz, nie usłyszysz. Że umrzesz w jego sercu, zginiesz we wspomnieniach.

Wiem jestem zepsuta do szpiku kości, ale przecież właśnie to we mnie uwielbiasz.

W dzień udaje, że wszystko gra a wieczorem dopada ta jebana samotność.

Mam ochotę pierdolić szkołę, spakować plecak,  do termosu wlać wódki i z papierosem w ustach szukać okazji na szczęście. i nie wracać. już nigdy nie wracać. 

Czujesz jaki ból potrafi sprawić miłość,złamane serce boli bardziej niż złamana kość.

Paradoksalnie jestem wulgarna i chyba z każdym dniem bardziej chamska.

Zasłonięte rolety, zapach nikotynowego dymu w powietrzu. Tak się robi, gdy się czuje, że spieprzyło się najważniejszą rzecz w życiu.

Podobno Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo. Ale ja jakoś nie wyobrażam sobie Boga siedzącego o trzeciej nad ranem na ławce w parku, z kubkiem taniego wina w ręce i krzyczącego na cały park: "kurwa, znowu wszystko się spierdoliło!"

Wiesz co? Minęło mi. Nie będę walczyć o coś, co mnie kurwa niszczy.

Trzy papierosy, coraz głębsze wdechy. Piję coraz więcej, jem coraz mniej. Wszystko będzie jak zwykle, muszę to tylko przeczekać, muszę odpocząć.