chciała bym już być duża i tak jak Ty mieć 16 lat, a nie 8. mogła bym wtedy wychodzić gdzie i kiedy chce, i o nic się nie martwić. a tak to muszę słuchać tylko rodziców.
chciała bym tak jak Ty mieć 8 lat a nie 16. mogła bym wtedy iść do koleżanki bawić się barbie, a potem w 'chłopaka i dziewczynę' i przezywać problemy w zabawie a potem jakby mi się nie spodobało powiedzieć, że już się nie bawię. i chciała bym żeby groźbą była tylko 'jutro jesteś u mojej mamy!' a nie 'jesteś na psach' czy 'podam Cię do sądu'.
wiesz co robił mój starszy brat, jak się zakochał? pisał z tą dziewczyną od rana do nocy. dosłownie. kiedy pamięć telefonu nie była w stanie pomieścić już wiadomości, zaczął je spisywać do jednego, dużego zeszytu, w którym na początku przykleił ich pierwsze wspólne zdjęcie. nabijałam się, mówiąc jaki to z niego pantoflarz, bo przecież który facet spisuje sms'y od laski? a dziś cholernie zazdroszczę im takiej pamiątki, dzięki której wyraźnie widzą, jak rozkwitała ich miłość. brat oświadczył jej się na wspólnej wycieczce w Paryżu, a ja dzisiaj mogę patrzeć na nich jak tulą się do siebie i popijając malinową herbatę w zimowy wieczór czytają wspólnie ten boski album.
tak, powiedziałam pani od polskiego, żeby posłuchała love forever. tak, dostałam uwagę, że rysuję męskie narządy na podręczniku kolegi, tak powiedziałam nowemu panu z muzyki, że się go wstydzę, tak powiedziałam temu staremu, że nowy jest beznadziejny i ma nie odchodzić, ale co z tego? pustka w sercu i tęsknota, za tą jedną osobą tak mnie rozpierdala od środka, że codziennie płaczę. a gdy idę do szkoły? przyklejam na twarz uśmiech i znów zamieniam się w tę bezczelną laskę, którą opinia nauczycieli jebie.
może i mówię, że mam go w dupie. że pierdole jego i tę jego nic nie wartą miłość. może i oglądam się już za innymi chłopakami. może nawet podoba mi się jego kolega. ale pośród tego wszystkiego wciąż widzę jego. chociaż wiedz, że tego
nie chce. chociaż teoretycznie zakończyłam już ten rozdział w moim życiu. może i powiesz, że jestem żałosna, ale w głębi serca nadal coś do niego czuje. nie potrafię ot, tak zapomnieć o tym, co było. mimo, że mnie krzywdził. że płakałam i cierpiałam. to za bardzo utkwiło w moim sercu. a ja nadal mam żal do siebie, że to się akurat tak musiało skończyć.
nie przestane chodzić w 'skejtowych' ciuchach żeby wyglądać bardziej jak kobieta, nie przestane używać zwrotu kurwa, mega, ja jebie, elegancko, dam se kurwa rade itp. nie przestane dawać kropki przed pytajnikiem. nie przestane pisać zdań z małych liter. nie przestane słuchać HG, nie przestane używać wulgaryzmów. wos zawsze będzie ze mną w roli głównej. nie przestane łazić z chłopakami do parku. ale wiesz. oboje wiemy, że kiedyś będę bardziej dojrzała, skończę szkołę,ktoś zajmie moje miejsce żeby wkurzać nauczycielkę na wosie, ja znajdę prace a tam nie przyjdę w skejkowskich ciuchach z kapturem na głowie. kiedyś pewnie przestane słuchać HG. zacznę pisać zdanie z dużych liter. zacznę nawet pić małą czarną, której nie lubię teraz. i kiedyś będzie tak, że nie przyjdę do domu, nie zamknę się u siebie w pokoju, nie położę się na łóżku z słuchawkami w uszach. pewnie dlatego, że moje dziecko powie mi "chodź się bawić." albo "mamo, jestem głodna."
Dagu ;).