Rozdział 26
Siedziałam na kartonowych pudłach w salonie, czekając wraz z Niallem na taksówkę. Trochę się denerwowałam, bo w końcu niecodziennie mieszka się z piątką sławnych i uroczych nastolatków.
- Masz pozdrowienia od Lexi - Mruknął Horan i podniósł na mnie wzrok z nad swojego Iphona. Widząc mój uśmiech sam obdarzył mnie podobnym, a mierząc moje ciało wzrokiem odparł:
- Nareszcie ubrałaś szpilki - Puścił do mnie oko.
Postanowiłam rzucić w kąt za duże bluzy i na jakiś czas pożegnać się z trampkami. Zatem dzisiaj wciągnęłam na siebie obcisłe, butelkowo-zielone rurki, kremowe korki na platformie i białą bokserkę - Dziękuję za pozdrowienia, a co do szpilek, nie powinny kurzyć się w szafie.
- Sexi - Odpowiedział Nialler specjalnie przeciągając "i".
Przerwóciłam oczami i podeszłam do okna. Widząc, że taksówka już czeka powiedziałam:
- Zbieraj się - Blondyn poderwał się i złapał nasze bagaże. Obładowany pudłami, ciężko wytoczył się z mieszkania. Ostatni raz omiotłam je wzrokiem i przekręciłam klucz w zamku.
***
Kiedy dojechaliśmy na osiedle i kierowca pomagał Horanowi wyciągnąć kartony z bagażnika, ja wciągnęłam świeże, londyńskie powietrze. Chłopak uporawszy się z tobołami, poprosił mnie o to abym go prowadziła, bo jemu pole widzenia ograniczały bagaże. Zapamiętałam drogę do odpowiedniej ulicy , z naszej ostatniej wizyty, więc bezpośrednio dotarliśmy do posiadłości. Wchodząc przez uliczkę Horan, o mało co się nie zabił, potykając o kamień. Pudła wypadły mu z rąk i spoczęły na chodniku.
- Sierota - Skomentował to Harry i podszedł się przywitać. Pocałowałam go w policzek i rozglądnęłam się za resztą grupy. Louis i Zayn siedzieli na schodach i uśmiechali się przyjaźnie, ale nie zwracałam na nich zbytniej uwagi, kiedy zauważyłam Liama. Był przygaszony i jakby nieobecny. Pożerał mnie wzrokiem. Po raz kolejny jego urok na mnie podziałał. Zatapiając się w spojrzeniu szatyna zapomniałąm o całym świecie.
- Khem..- Louis rozładował napięcie. Obaj z Paynem wypadliśmy jak z transu i spojrzeliśmy na Tomlinsona.
- Może wejdziemy do środka? Bo w tym tempie nie wprowadzimy się do północy- Oznajmił z przekąsem Lou.
Kiwnęłampotakująco głową i ruszyłam w głąb pomieszczenia za chłopcami. Kiedy znaleźliśmy sie w salonie najstarszy kontynuował:
- Każdy wie, gdzie ma swój pokój więc bierzcie rzeczy i WITAJCIE W DOMU!
Pognaliśmy długimi schodami na piętro, każdy taranując drzwi do swojego królestwa. Kiedy znalazłam się w białym pomieszczeniu ze zmęczeniem rzuciłam się na łóżko. Pierwsze wrażenie po spotkaniu z Paynem? Nie najgorsze..
- W co ty się wpakowałaś Liv? - Mruknęłam sama do siebie i schowałam głowę w poduszkę. Przeleżałam tak kilka minut. W końcu ruszyłam się i zwlekłam, pociągając za sobą narzutę. Wyszłam na balkon i wychylając się za balustradę spojrzałam w dół.
- Bo spadniesz - usłyszałam głos Harrego. Odwróciłam się. Stał na swoim tarasie i patrzył na mnie z uśmiechem. Wyszczerzyłam zęby i odparłam:
- W sumie jeszcze u Ciebie nie byłam sąsiedzie - Powiedziałam i przerzuciłam nogę przez barierkę. Hazza spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem, ale się nie odezwał. Przeszłąm na jego balkon bez najmniejszego trudu, zawachałam się tylko wtedy gdy moja szpilka osunęła się po barierce.
- Jak wy w tym chodzicie? - Spytał Hazza i podał mi rękę. Zeskoczyłam na płytki i uśmiechnęłam się.
- Jak widzisz normalnie - przerwócił oczami i poprowadził mnie w głąb sypialni. Pomieszczenie było tej samej wielkości co mój pokój. Duże łóżko, drewniany stolik z laptopem i wielki, płaski telewizor. Standardowo.
W tym momencie usłyszeliśmy głos Louisa:
- Dzieciaki! Na dół.
Wyszliśmy z pokoju i jako ostatni znaleźliśmy się na dole. Chłopcy wybierali pizzę, a ja stałąm i patrzyłam jak się kłócą. Nagle podszedł do mnie Liam.
- Możemy porozmawiać?
Kiwnęłam potakująco głową i nie spuszczałam z niego wzroku. Udaliśmy się w głąb korytarza, tak aby swobodnie porozmawiać. Atmosfera się zagęściła. Założyłam ręce na piersi i czekałam.
- Nadal jesteś na mnie zła?
Chwila milczenia. W końcu zdecydowałam się na odpowiedź.
- Byłeś i nadal jesteś dla mnie ważny, ale chyba nas to wszystko przersoło.
Zbliżył się i dotknął mojego ramienia.
- Daj mi jeszcze jedną szansę. Liv.. Kocham Cię - Głos mu się łamał. Widać było, że bardzo się starał. Powoli miękłam. Dotknął mojej twarzy. Przeszył mnie prąd. Zliżaliśmy się do siebie znacznie, gdy nagle zadzwonił jego telefon. Spojrzałam na wyświetlacz - Danielle. Chłopak odrzucił połączenie, ale dla mnie wszystko stało się jasne.
- Oddzwoń. Pewnie to coś ważnego - Odpowiedziałąm drżącym głosem i odwróciłam się do niego plecami. Szybkim krokiem odeszłam. Kiedy znalazłam się w salonie usłyszałam tylko głośny trzask drzwi wyjściowych.
_________
Twitter:
@Maartuchaaa
Jak coś to pisać :)
Nw czy jutro będzie ;(
Kocham was! :*