ten ta... to... no książka ;]
"- I co? Tak zawsze będzie? Zawsze to ja będę do ciebie przychodził? - usłyszała za plecami ciepły, żartobliwy głos. Nie wierzyła. A tak bardzo chciała w to wierzyć. Było jak w jakimś śnie. Nawet nie spodziewała się, że może być tak dobrze. Nie śmiała o tym marzyć. On, po wszystkim, przychodzi tutaj, on ją znajduje... Boże, czym sobie na to zasłużyła?
Dosiadł się i począł się jej przyglądać.
- Anka mi powiedziała o tym miejscu - wyrzekł. - Wyciągnąłem to z niej siłą. Mówiła, że ją zabijesz, jak komukolwiek piśnie chociaż słowo o Polance.
Zdjął sandały i tak jak Oliwka zamoczył nogi w wodzie.
- Zawsze to ja będę cię szukał? - uśmiechnął się.
- Ja ciebie też szukałam. Nigdzie cię nie było - mówiła prawie szeptem. - Wyjeżdżasz?
- Tak, zgodziłem się, zanim Mateusz powiedział mi o tej feralnej pomyłce. Ale jak chcesz, to jeszcze wszystko mogę odwołać...
- Nie... Przecież wiem, jakie to dla ciebie ważne. Myślisz, że nie wolałabym cię tu zatrzymać? Ale to już przemyślałam. Chcę, byś był szczczęśliwy.
Przytulił ją mocno, pocałował i wyszeptał:
- Kocham cię, wiesz? Tak bardzo... bardzo cię kocham.
Otarła maleńkie łzy z policzków i wtuliła się w jego ramię. Te słowa... czuła, że dla tych słów mogłaby przechodzić wszystkie cierpienia jeszcze raz i jeszcze.
- Dlaczego płaczesz?
- Bo ty nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam, żebyś mi to powiedział... Co z tego, że wyjeżdżasz, skoro mogę cię mieć dla siebie, choćby na chwilkę...
- Tak bardzo za tobą tęskniłem. Tak mi ciebie brakowało. Tak się cieszę, że w końcu wszystko jest jasne. Kocham cię, kocham, wreszcie ci to mogę normalnie powiedzieć, a ja przecież już od dawna...
- Dlaczego to wszystko musiało się tak poplątać? Dlaczego musieliśmy tyle na to czekać? Kuba... ja też cię kocham... zawsze kochałam - już nie płakała.
Teraz liczyło się tylko to, że są tu razem, że niczym już nie muszą się przejmować, że nie ma żadnych wątpliwości.
..."
no ten... pa ;*