drogie panie i drodzy panowie,
ogarniam ogólnie stertę tych ćwiczeń egzaminacyjnych i mi w miarę idą, ale wolę nie zapeszać.
tym bardziej, że potem będzie, " ło, gadała, że umie i zjebała to * drwiący śmiech * " będzie tak, będzie,
to znaczy byłoby jakbym mówiła, że dobrze mi pójdzie, a ja szczerze w to wątpię,
bo wyłożę się na jakiejś głupiej głupocie, o tak dokładnie.
ostatnio mi się włączyła jedna piosenka, aż mnie dreszcze przeszły i to nie tylko na myśl o tym, że jest beznadziejna,
raczej na myśl o kimś. mogłabym powiedzieć na myśl o dwóch osobach, bo mimo, że poznałam i polubiłam jedną,
to w rzeczywistości jest to zupełnie ktoś inny.
a tak właściwie to chyba wszyscy i wszystko kojarzy mi się z jakąś piosenką.
książka stowarzyszenie wędrujących dżinsów, i już mam w głowie piosenkę "gasolina",
taki głupi przykład.
miałam dzisiaj zdjęcia do wyrobienia nowej karty miejskiej, tragedia jak zawsze, olka podsumowała te zdjęcia słowem " dałnik "
osobiście cieszyłabym się bardziej, gdyby uznała mnie już za zbuntowanego downa, ale cóż, życie jest brutalne, nie mogę się równać z adamem,
oh, jak to powaznie brzmi hahahggha. ,,. nie pytajcie. ;>
na zerówkach prawie usnęłam, a wcześniej oczywiście musiała nas nauczycielka ochrzanić, a ja akurat przymierzałam się do narysowania anne heathway czy jak tam ona ma, ta z diabeł ubiera się u prady, penisa na wyfotoszopowanym dekolcie.
ale ogólnie pozytywnie, chociaż mogę mówić i ogólnie przebywać z ludźmi, co z tego, że jest nawał nauki (że co?.)
boże, uwielbiam marudzić i co ja poradzę ? ostatnio każdy się mnie o to czepia, nawet dzisiaj parę osób mi to powiedziało, a ja mam w nawyku wszystkiego komentowanie o i tyle ! (:
żegnam, marika.
ps. srajcie, będzie wiosna. ;*
albo trzymajcie za mnie jutro kciuki od dziewiątej,
też może być.