Patrząc przez okno, na bloki po przeciwległej stronie ulicy, zastanawiam się co robią ich mieszkańcy, czy śmieją się , płaczą, śpią czy jedzą. Absurdalne, ale jednak. Zostało mi to chyba po "Amelii", gdzie Amelia zgadywała m.in. ile osób ma w tej chwili orgazm. Gdy płaczę, myśląc, że gorzej być nie mogło, zastanawiam się, czy na pewno? Ciekawe ile osób w tym samym czasie teraz płacze ? Czy jest to płacz uzasadniony, płacz spowodowany nieszczęśliwą miłością, śmiercią, a może płacz rozkapryszonego dziecka, które nie dostanie wymarzonej zabawki?
Ciekawe ile osób w tym czasie się śmieje, czy jest to śmiech wymuszony, szczery, histeryczny i nerwowy, czy może tak delikatny i cichy, że prawie niedostrzegalny. Ludzie czasami zapominają na jak wielkiej żyją planecie, że oprócz nich i garstki osób w okół nich istnieją miliony innych osób, tak samo albo i bardziej pokrzywdzonych. Lub bardziej szczęśliwych, ale lepiej zakładać tą pierwszą wersję.
I mimo wszystko, ta myśl, że w okół jest tak wiele dusz, różnych charakterów, może przytłoczyć. Chyba ludzki mały umysł nie jest zdolny pojąć tego wszystkiego.
Przynajmniej mój.