wczorajszy dzionek byl fajny:) ale najlepsza byla akcja z moja jazda:D jezdze sobie cudnie samochodzikiem(znaczy trenuje):D i wypuscilam sie na ulice(oczywiscie bez prawka) i nagle ni z tad ni z owod Michal krzyczy ¨PSY!!!!!" no a ja uznajac to za jego glupi zart na luzie jade se dalej po swojemu:D no i....rzeczywiscie tam byly Psy...a wiec dzieki Bogu zachamowalam przed kontenerem...najmilsze bylo to ze oni byli za tym kontenerem...szybko sie z Michalem przesiadlam i w tym momencie wyszli zza kontenera i sie gapili a my spierdzielamy:D oni jechali za nami ale naszczescie ich zgubilismy:D to moje szczescie kosztowaloby 10000 tys Ź
szczescie w pechu:D
Kocham M:*